Samolot widmo zaginął w Polsce. Nadał "mayday", do tej pory go nie znaleźli
Pilot lecący nad Polską niespodziewanie nadał sygnał "mayday", które odebrała wieża kontroli lotów . Chwilę później samolot zniknął z radarów, wszczęto więc poszukiwania wokół jednej miejscowości w województwie wielopolskim. Niestety, mimo że sytuacja miała miejsce w sobotę, do tej pory nie wiadomo, co stało się z maszyną.
Pilot nadał "mayday" i zniknął
16 maja w godzinach wieczornych wieża kontroli lotów w poznańskiej Ławicy otrzymała wiadomość, że pilot samolotu nadał sygnał "mayday". Radio Szczecin przekazało, że maszyna miała obniżyć swój lot, po czym niespodziewanie zniknęła z radaru. Natychmiast rozpoczęto poszukiwania w okolicach Kiszewa, choć dokładna pozycja samolotu nie była znana.
- Dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach kontaktował się z Dyżurnym z Ośrodka Ruchu Lotniczego w Warszawie i ustalił, że nie było możliwości namierzenia, z jakiej miejscowości sygnał został nadany oraz jaki statek powietrzny go nadał. Poszukiwania zostały wszczęte z uwagi na podejrzenie, że mógł go wysłać pilot z samolotu lecącego nad Kiszewem w stronę Jaryszewa. Ze zgłoszenia mieszkańca Kiszewa wynikało bowiem, że samolot leciał nisko i mógł mieć jakieś problemy. Taka informacja, w połączeniu z nadaniem sygnału o pomoc musiała więc zostać sprawdzona - mówiła mł.asp. Sandra Chuda z Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach, rozmawiając z portalem Moje Wronki.
Poszukiwania trwały do zmroku w sobotę, a w niedzielę w akcję zaangażowało się 100 osób. Teren był sprawdzany również za pomocą śmigłowca, który posiadał kamerę termowizyjną. Niestety wszystkie starania nie przyniosły rezultatu i nie wiadomo do tej pory, co stało się z samolotem.
- Na ten moment zakończyliśmy działania. Jednostki wracają do bazy. Nie znalazł się żaden samolot. Nie mamy potwierdzenia, że w ogóle jakaś maszyna spadła. Akcja poszukiwawcza jest zakończona - ogłosił oficer dyżurny z Poznania, rozmawiający z Głosem Wielopolski.
Źródło: Gazeta.pl