Pasażerowie poczuli dziwny zapach. Nagle usłyszeli komunikat pilota
Nagłe, nieplanowane lądowanie może popsuć wymarzoną podróż. Niekiedy trzeba czekać długie godziny, aż samolot ponownie wystartuje lub zostanie podstawiony kolejny. Tym razem powodem awaryjnego lądowania samolotu był unoszący się na pokładzie i mocno wyczuwalny dziwny zapach.
W efekcie podróżnych czekał dłuższy pobyt na greckiej wyspie Rodos. Nie wszyscy byli zachwyceni, jednak przewoźnik zadbał o bardzo istotny szczegół.
Awaryjne lądowanie samolotu
Incydent miał miejsce w poniedziałek, 18 marca na pokładzie samolotu Airbus A330-300 linii Lufthansa. Maszyna leciała wówczas z Frankfurtu nad Menem do Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich - poinformował rzecznik niemieckich linii.
Na pokładzie znajdowało się 189 pasażerów oraz 11 członków załogi. W pewnym momencie na pokładzie czuć było specyficzny zapach dobiegający prosto z przedziału kuchennego. Pilot natychmiast podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu. Zamiast w Dubaju podróżni nagle znaleźli się na wysypie Rodos w Grecji.
Czytaj też: Wygrał w Lotto 17 mln złotych. Nigdy nie dostał ani złotówki
Usterka na pokładzie. Dlaczego pilot musiał lądować na Rodos?
Zapach na pokładzie był dość mocno wyczuwalny, co zaniepokoiło nie tylko pasażerów, ale i załogę. Jak się później okazało, wskazywał on na zwarcie w instalacji elektrycznej w przedziale, gdzie znajdowała się pokładowa kuchnia.
Jak tylko samolot wylądował na greckim lotnisku, wszyscy musieli niezwłocznie opuścić maszynę. Ta z kolei od razu została poddana badaniom technicznym. Nic nie wskazywało, że szybko ponownie wystartuje.
Lufthansa zajęła się pasażerami. Co im zapewniono?
Pasażerowie zupełnie nie spodziewali się takiego obrotu spraw, jednak przewoźnik nie pozostawił ich samych sobie. Zostali oni zakwaterowani w hotelu na koszt Lufthansy. Lot do Dubaju mają kontynuować we wtorek, 19 marca samolotem zastępczym.
Źródło: PAP
Czytaj też: Polacy oszaleli na punkcie tej wyspy. Padła rekordowa liczba turystów