Nie pojawił się po urlopie w pracy. Szef natychmiast wezwał służby ratunkowe
Ta wyprawa w góry mogła mieć tragiczny finał. Ciężko rannego Belga udało się uratować po tym, jak zadzwonił do niego zaniepokojony szef. Tego dnia mężczyzna nie przyszedł do pracy.
42-letni turysta spadł z wysokości 51 metrów, wędrując po Pirenejach w południowo-zachodniej Francji i stracił przytomność.
Wypadek w Pirenejach. Nikt nie zauważył zniknięcia mężczyzny
Wyprawa w góry w pojedynkę może niekiedy okazać się bardzo niebezpieczna. Przekonał się o tym 42-letni mężczyzna z Belgii, który wybrał się w Pireneje w pobliżu Campan w regionie Occitanie w południowo-zachodniej Francji. Niestety nie wszytko poszło po jego myśli.
Turysta spadł z wysokości 51 metrów i od razu stracił przytomność. Naszedł zmierzch i nastała noc. Mężczyzna spędził w górach wiele godzin i nikt nie zauważył jego zniknięcia.
Rannego turystę obudził telefon od szefa
Belg całą noc leżał ranny w górach. Na szczęście nad ranem zadzwonił jego telefon, który jak się okazało, uratował mu życie. Do mężczyzny zadzwonił z pracy szef. Zaniepokojony i zirytowany zapytał, dlaczego nie pojawił się tego ranka w pracy.
Jak podaje gazeta “La Dépêche” rannemu mężczyźnie udało się opowiedzieć, co się wydarzyło. Jego pracodawca od razu wezwał na miejsce służby ratunkowe. Okazało się, że turysta cierpiał z powodu hipotermii, a także miał liczne złamania.
Apel do turystów w górach
Niestety nie brakuje takich, co zbyt wysoko oceniają swoje możliwości i udają się na trudne szlaki. Oczywiście podobna sytuacja mogłaby przydarzyć się nawet doświadczonemu alpiniście, bowiem góry potrafią skrywać wiele niebezpieczeństw. Niemniej jednak służby apelują do turystów, by rozważyli wędrówkę z osobą lub kilkoma osobami towarzyszącymi. Gdy jednak udajemy się w góry samotnie, to należy poinformować kogoś bliskiego, gdzie się idzie i o jakiej mniej więcej godzinie planuje się powrót.