Wyszukaj w serwisie
turystyka Lotniska i linie lotnicze okiem turystów polska europa świat poradnik podróżnika archeologia quizy
Turysci.pl > Polska > Nagle na drogę wypadła "brązowa kulka". Mieszkańcy Beskidów biją na alarm
Klaudia Zawistowska
Klaudia Zawistowska 19.01.2024 07:12

Nagle na drogę wypadła "brązowa kulka". Mieszkańcy Beskidów biją na alarm

zimowy las
Fot. Shutterstock/Ignacy Sedlak

Zima to idealny czas na górskie wędrówki. Z powodu trudniejszych niż latem warunków, szlaki są puste, a niebezpieczne niedźwiedzie smacznie śpią. Chyba że akurat jeden z nich jest wybudzony i biega w pobliżu ruchliwej drogi.

O niebezpiecznym zdarzeniu w Dolinie Zimnika w rozmowie z lokalnym blogiem opowiedziała jedna z mieszkanek. Kobieta udała się na zimową wędrówkę, która mogła zakończyć się fatalnie po tym, jak drogę przecięła jej "brązowa kulka".

Stanęła twarzą w twarz z niedźwiedziem w Beskidach

Zima to okres, kiedy niedźwiedzie zapadają w sen zimowy. Właśnie dlatego sytuacja, do której doszło w sobotę 13 stycznia, może być ostrzeżeniem dla osób, które zbytnio zbliżają się do niedźwiedzich gawr lub będą nieostrożne podczas spacerów po górach.

Jak opisała pani Anna, podczas wędrówki w Dolinie Zimnika, zaledwie 400-500 metrów od tamtejszej leśniczówki, na drogę wybiegł jej niedźwiedź. Kobieta wracała wówczas ze spaceru pod Malinową Skałą.

– Nagle, jakieś 10 metrów przede mną, dosłownie wypadła z lasu na drogę brązowa kulka. Był to dorosły niedźwiedź, ale sądząc po budowie, był jeszcze młody i bardziej przestraszony niż agresywny, na moje szczęście – opowiedziała kobieta na łamach lipowaiokolice.blogspot.com.
 

Wróciła, aby upewnić się, że nie miała zwidów

Jak przyznała kobieta, kiedy drapieżnik się oddalił, ona ruszyła w kierunku rzeki. Musiała również minąć miejsce spotkania z niedźwiedziem, aby bezpiecznie wrócić do samochodu.

– Byłam wystraszona, nie sprawdzałam jakie ślady zostawił po sobie, musiałam minąć to miejsce, chcąc dojść do samochodu, bardzo się bałam, co tu dużo mówić – przyznała.

Na miejsce wróciła jednak w niedzielę, aby upewnić się, że nie miała zwidów. Będąc w szoku, w sobotę nie sprawdziła, czy na miejscu są ślady niedźwiedzia. Dzień później udało jej się znaleźć kilka tropów, choć te były już częściowo przysypane świeżym śniegiem.

Leśniczy wprost – to wina sylwestrowych fajerwerków

W rozmowie z PAP do sprawy niedźwiedzia z Beskidów odniósł się Nadleśniczy z Węgierskiej Górki Marian Knapek. Przyznał on, ze pracownicy nadleśnictwa nie raportowali o niedźwiedziu, który wybudził się ze snu zimowego. Dodał jednak, że nie można wykluczyć, że któryś się przebudził.

Do takich sytuacji dochodzi najczęściej podczas nocy sylwestrowych. Drapieżniki ze snu wyrywa wówczas huk fajerwerków. Uspokoił jednak osoby, które obawiały się ruszyć na szlak. Jego zdaniem niedźwiedź najpewniej niebawem wróci do gawry, albo już to zrobił i ponownie zapadnie w sen. 

Tagi: Beskidy Polska