Mija 18 lat od najgłośniejszej katastrofy w Karkonoszach. Lawina przysypała dwóch ratowników GOPR
Gdyby żyli, mieliby dziś po 40 i 49 lat. Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe w 18. rocznicę zejścia lawiny w kotle Małego Stawu w Karkonoszach postanowiło upamiętnić dwóch ratowników, którzy zginęli podczas dyżuru patrolowego. Tego dnia życie stracili Daniel Ważyński i Mateusz Hryncewicz. To jedna z najgłośniejszych katastrof, które miały miejsce w Karkonoszach.
Góry niejednokrotnie udowodniły, że z żywiołem nie ma żartów. Podobnie stało się 8 lutego 2005 roku, gdy w kotle Małego Stawu w pobliżu schroniska "Samotnia" zeszła, jak się wkrótce okazało, śmiercionośna lawina. Najbliżsi i współpracownicy ze śmiercią ratowników GOPR nie mogą pogodzić się do dziś, jednak pewne jest, że na zawsze pozostaną w ich wspomnieniach.
Karkonosze były świadkiem największej tragedii w polskich górach. Mija 18 lat od zejścia lawiny w kotle Małego Stawu
Pomimo szybkiej akcji ratowników, Daniel Ważyński i Mateusz Hryncewicz stracili życie, pełniąc służbę w Górskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym. Pierwszy z nich miał wówczas 31 lat, drugi zaledwie 22. Mężczyźni udali się na dyżur patrolowy w zamknięty dla narciarzy rejon tzw. żlebu slalomowego w Kotle Małego Stawu. Będący wówczas w schronisku "Samotnia" Tomasz Grzywacz opowiadał, że widział tragiczny moment, w którym ratownicy znaleźli się pod śniegiem.
- Około godziny 11.30 zobaczyliśmy, że żlebem zjeżdża dwóch narciarzy, przyglądaliśmy się im przez chwilę. Stanęli w połowie żlebu. Masy śniegu ruszyły po kilku minutach. Ludzie natychmiast zniknęli pod jego powierzchnią. Nie mieli szans na ucieczkę - wspominał.
Na miejsce od razu udali się polscy i czescy ratownicy oraz jeleniogórscy strażacy. Warstwa śniegu była tak zbita, że czynności poszukiwawcze były prowadzone z wielkim trudem. Niewystarczające okazały się również urządzenia, które oboje zasypani mieli, mające ustalać lokalizację zasypanych pod śniegiem.
- Urządzenia wskazywały na obszar o promieniu 35 metrów. Dopiero mój pies wskazał dokładne miejsce - mówił Jacek Kieżuń z GOPR.
Po ponad półtoragodzinnej akcji jako pierwszego udało wydobyć się nieprzytomnego Daniela Ważyńskiego spod ponad 6-metrowej pokrywy śnieżnej. Czterdzieści minut później na powierzchnię wyciągnięto Mateusza Hryncewicza. Niestety żadnego z nich nie udało się uratować po długim masażu serca, a następnie przetransportowaniu do szpitala.
"Odeszli na wieczny dyżur"
Śmierć ratowników mocno uderzyła nie tylko ich rodziny i najbliższych, ale również kolegów z pracy. Karkonoska Grupa GOPR co roku upamiętnia ich pamięć rajdem turystycznym "Przejście dookoła Kotliny Jaleniogórskiej", którego rok przed śmiercią pomysłodawcą był Daniel Ważyński.
- Od małego żył dla innych. Był troskliwy i wdzięczny za każdą drobnostkę. Wszystkim zajmował się sam. Raczej wiedziałam, gdzie jest i co robi, niż miałam go w domu - wspomina syna mama Mateusza w rozmowie z portalem "W Dolnym Śląsku".
- Był doświadczonym Ratownikiem i człowiekiem gór. W ciągu kilku lat działalności wyróżniał się wszechstronnością – był zarówno dobrym narciarzem, jak i wspinaczem zimowym czy letnim. Podejmował wszystkie możliwe wyzwania - w pięknych słowach o Danielu wypowiada się kolega po fachu Maciej Koziński.
"Ostatni film był wręcz proroczy"
W komentarzu zamieszczonym pod rocznicowym postem głos zabrał również ówczesny naczelnik GJ GOPR. Piotr van der Coghen oddaje w kilku słowach hołd zmarłym w 2005 roku ratownikom, a także wspomina ich sylwetki, zwłaszcza Mateusza, którego znał lepiej.
- Kręcił też wciąż swą kamerką filmy o górach i ludziach. To była jego pasja. Ostatni jego filmik był wręcz proroczy. Otóż wezwany do wypadku lawinowego, bierze sprzęt i wychodzi z dyżurki na ratunek ludziom ginącym pod śniegiem...- wspomina.
Niewątpliwie każdy ratownik górski jest świadomy zagrożenia, jakie wiąże się z jego pracą. Jednak za każdym razem tak samo trudno się pogodzić ze stratą, jeśli osobę niosącą pomoc innym spotka tak niesprawiedliwy los.
- Cześć Ich pamięci - podsumowują upamiętniający wpis koledzy zmarłych w wyniku zejścia lawiny z Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
"Najwyższy stopień zagrożenia". Cały obszar Tatr został zamknięty
Pokazała, co się wyprawia na stoku pod Zakopanem. Nawet psy jeżdżą na nartach?
Gdzie spędzić ferie w Polsce? 5 najpiękniejszych miejsc w zimowej odsłonie
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami, lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres: [email protected].
źródło: przejsciekotliny.org; wroclaw.naszemiasto.pl