Miał być chory, ale poleciał na egzotyczne wakacje. Teraz może trafić za kraty
Polityk najpierw przyjechał do Polski w podróż służbową. Następnie udał się na "chorobowe", chociaż w rzeczywistości poleciał z rodziną na egzotyczne wakacje na Malediwy. Tam spędził dwa tygodnie w 5-gwiazdkowym hotelu.
Teraz wysoki rangą urzędnik musi się słono tłumaczyć. Stracił już swój urząd, a za "wakacje" czekają go nawet 3 lata więzienia.
Luksusowe "L4 i egzotyczne wakacje polityka
Jurij Aristow do niedawna jeszcze był wiceprzewodniczącym Komisji Bezpieczeństwa Narodowego, Obrony i Wywiadu w Radzie Najwyższej Ukrainy. Sprawę jego "L4" komentują teraz gazety w całej Europie
48-letni polityk z żoną i dziećmi , w trakcie "choroby" poleciał na Malediwy. Zatrzymał się w 5-gwiazdkowym hotelu Waldorf Astoria na prywatnej wyspie Ithaafushi. Na miejsce można się dostać tylko na pokładzie jachtu.
Będąc na "chorobowym" poleciał na egzotyczne wakacje
W hotelu zatrzymał się w jednej z 119 willi z prywatnym basenem. Hotelowa restauracja serwuje posiłki przygotowywane przez kucharza nagrodzonego gwiazdkami Michelin.
Jurij Aristow przebywał poza granicami Ukrainy od 5 czerwca do 22 lipca. Polityk złożył już mandat, ale na tym nie kończą się jego problemy. Ukraińska prokuratura wszczęła dochodzenie w spawie jego wyjazdu na ekskluzywne wakacje na Malediwach, mimo trwającej wojny z Rosją.
Sprawa polityka jest o tyle poważna , że traktowana jest jako "zdrada"
Jak zauważa "The Times", jedna doba pobytu w tym hotelu kosztuje - w zależności od willi - od 3 000 do nawet 25 000 funtów. Przeciętne wynagrodzenie w Ukrainie to 300 funtów.
To, co najbardziej oburza opinię społeczną w tej sprawie to jednak nie sam przepych. Obecnie ukraińskie prawo zabrania urzędnikom państwowym wyjazdu na wypoczynek za granicą w związku z trwającym w tym kraju konfliktem.
Jurijowi Aristowowi grozi do 3 lat więzienia. Prezydent Wołodymyr Zełenski w ostrym wystąpieniu potępił "zdradę" swojego współpracownika.