Miesiącami żył na lotnisku, bo bał się latać przez koronawirusa. W końcu go przyłapali
Każdy, kto oglądał film „Terminal” z Tomem Hanksem, wie, że lotnisko teoretycznie może stać się domem , jednak podczas pandemii podobna historia wydarzyła się naprawdę. Aditya Singh, który bał się podróżować z powodu ryzyka zarażenia się koronawirusa, mieszkał na terenie portu lotniczego niemal przez trzy miesiące, aż wreszcie dowiedziały się o tym służby. O szczegółach informuje Polsat News.
Lotnisko w Chicago na wiele tygodni stało się domem dla 36-letniego Aditya Singh . Podróżny koczował w bezpiecznej strefie portu lotniczego Chicago-O'Hare. Po zatrzymaniu przyznał, że bał się lotów z powodu pandemii koronawirusa. W myleniu pracowników pomagał mu identyfikator, który skradł.
Lotnisko stało się domem 36-latka. Służby odkryły to dopiero po niemal trzech miesiącach
W sobotę 16 stycznia Aditya Singh przemierzał lotnisko jak co dzień od niemal trzech miesięcy. Wówczas na jego podejrzane zachowanie zwrócili uwagę pracownicy linii United Airlines. Obsługa poprosiła go o okazanie dokumentów.
Przy próbie ustalenia tożsamości szybko okazało się, że identyfikator okazany przez 36-latka został skradziony jednemu z pracowników portu lotniczego Chicago-O’Hare. Po tych wydarzeniach rozpoczęło się przesłuchanie, którego kulisy zszokowały służby.
W trakcie postępowania Aditya Singh opowiedział historię, która może posłużyć za scenariusz do filmu. Podróżny żył na lotnisku przez niemal trzy miesiące. Żywił się jedzeniem, które otrzymywał od innych pasażerów . Podczas przesłuchania obrońca zaznaczył, że mężczyzna nie ma kryminalnej przeszłości.
Prawdziwy dom 36-latka znajduje się na obrzeżach Los Angeles. Podróżny, który mieszka w Mieście Aniołów, ukończył hotelarstwo i aktualnie jest bezrobotny. Aditya Singh prawdopodobnie nie miał złych zamiarów, jednak będzie musiał odpowiedzieć za przestępstwo dostania się na ograniczony obszar lotniska i kradzież.
Podróżny opuścił już lotnisko. Będzie musiał odpowiedzieć za wykroczenie
Aditya Singh, który opuścił już lotnisko, będzie musiał odpowiedzieć za czyn, który zakwalifikowano jako wykroczenie. Podróżny wylądował w areszcie, a jego sprawą zajmie się sędzia Susana Ortiz. Kobieta podsumowała sytuację jako „szokującą”, jak donosi Polsat News.
– Myślę, że zachowania, które mu się przypisuje, czynią z niego zagrożenie dla bezpieczeństwa społecznego – słowa Susany Ortiz cytuje Polsat News.
Sędzia zgodziła się na opuszczenie aresztu przez podróżnego, jeśli wpłaci kaucję w wysokości tysiąca dolarów . Wówczas będzie musiał być objęty dozorem elektronicznym. Co ciekawe, obrona Singha złożyła o wniosek, by mężczyzna mógł wrócić do prawdziwego domu – Los Angeles. Susana Ortiz nie wyraziła jednak na to zgody.
W innym z naszych artykułów pisaliśmy również o awanturze, która wywiązała się podczas lotu w Stanach Zjednoczonych. Pasażerka uderzyła w twarz inną kobietę. O szczegółach dowiecie się z tego tekstu.
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres redakcja@turysci.pl
Źródło: Polsat News