LOT zostawił 13-letnią Ewę samą z dala od domu. Teraz ma dla niej bajeczną propozycję
Choć na wakacyjny obóz językowy do Wielkiej Brytanii przyleciała bez problemu, to powrót był prawdziwym koszmarem. 13-letnia Ewa z Gdańska, mimo ważnego biletu, nie została wpuszczona na pokład LOT-u. Dziecko jak i jego rodzice przeżyli prawdziwy horror.
Dopiero po dwóch miesiącach od zajścia i nagłośnieniu sprawy przez media, przewoźnik przyznaje się do błędu. Oferuje też pokaźne odszkodowanie.
LOT nie wpuścił 13-latki na pokład samolotu. Dziewczynka przeżyła horror
“Dziecko miało podróżować samo z lotniska London Heathrow do Warszawy samolotem LOT-u. Ewa przybyła na lotnisko, gdzie pod opieką reprezentanta British Summer School przeszła odprawę paszportowo-bagażową. Miała już wyznaczone miejsce w samolocie ”- opowiada dziennikarzom Gazety Wyborczej mama dziewczynki, Marta Czeczor z Gdańska.
“Opiekun towarzyszący Ewie nie został poinformowany o tym, że pomimo ważnego biletu córka nie poleci zaplanowanym lotem. Informacja ta została przekazana Ewie dopiero o godzinie 18, podczas próby wejścia na pokład. Dziecko przeżyło szok.” Ewa miała problem ze znalezieniem noclegu. Jej rodzice nie zostali także poinformowani o całym zajściu, ale także o powodach decyzji personelu LOT-u.
Rodzice żądali od LOT-u wyjaśnień
“Przez bezduszne decyzje pracowników LOT-u nasza córka została narażona na potężny stres i być może niebezpieczeństwo, a my na nerwy i dodatkowe koszta” - oburzają się rodzice, którzy już 15 lipca zgłosili się do Sekcji Reklamacji Pasażerskich LOT-u z żądaniem wyjaśnienia tej sytuacji oraz z prośbą o odszkodowanie.
Przez prawie dwa miesiące LOT nie wystosował żadnej odpowiedzi. Sprawą, jako pierwsza zainteresowała się Gazeta Wyborcza. Dopiero po licznych publikacjach, rzecznik LOT-u postanowił skomentować tą sprawę.
"Po wyjaśnieniu tej sprawy niestety okazało się, że błąd popełnił nasz agent na lotnisku w Londynie: ta konkretna pasażerka nie była umieszczona w rezerwacji grupowej (z pozostałym dziesięciorgiem dzieci) i nie posiadała statusu UMNR, więc system potraktował ją, jak dorosłego pasażera. Ewidentny błąd agenta polegał na tym, że widząc przed sobą osobę niepełnoletnią, wycofał ją z rejsu. Rodziców i naszą niepełnoletnią pasażerkę bardzo przepraszamy - taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Agent został odpowiednio pouczony i przeprowadził szkolenie odświeżające w zakresie stosownych procedur" - brzmiała odpowiedź LOT.
"To ignoractwo". Rodzina wygrała walkę z przewoźnikiem
Wraz z odpowiedzią, LOT wydał również decyzję o wypłaceniu 250 euro odszkodowania. Taka kwota jest przyznawana automatycznie za opóźnienie lotu o kilka godzin. Rodzice dziecka wysłali więc odpowiedź, w której domagali się poważnego potraktowania sprawy oraz zapowiedzieli, że w przeciwnym razie sprawa trafi do sądu. “Otrzymaliśmy odpowiedź napisaną według standardowego szablonu w przypadkach overbookingu - stwierdził tata dziewczynki.
"To ignoranctwo ze strony przewoźnika, oparte na próbie rozwiązania sprawy za pomocą standardowych narzędzi (…). Tymczasem nasza sprawa nie jest standardowa i to jest w tej sytuacji najbardziej bulwersujące” - dodał.
Ostatecznie, rodzina otrzymała kolejną propozycję. Przewoźnik zaoferował 250 euro odszkodowania, zwrot kosztów noclegu w Warszawie, który ponieśli rodzice, voucher dla dziecka i rodziców na przelot w dwie strony do dowolnej lokalizacji w Europie. Przewoźnik wymieni nawet walizkę, która została uszkodzona podczas lotu powrotnego dziewczynki. “Taka propozycja jest dla nas satysfakcjonująca” - stwierdziła matka Ewy.