Kolejny koń przewrócił się w drodze na Morskie Oko. Zwierzę nadal pracuje
Przejazdy wozami do Morskiego Oka od lat wzbudzają wiele kontrowersji. Mimo krążących w sieci nagrań z padającymi końmi w roli głównej nadal jest to atrakcja chętnie wybierana przez turystów. Choć obrońcy zwierząt apelują, że zwierzęta pracują ponad własne siły, to po raz kolejny, w tegoroczną majówkę, w Zakopanem odegrały się przerażające sceny.
Obrońcy zwierząt apelują
Kontrowersje wokół przejazdów wozami organizowanymi dla turystów nie milkną od lat. Mimo wielu krążących w sieci filmików z padającymi końmi, ciągnącymi wozy wypchane po brzegi turystami zmierzającymi w kierunku Morskiego oka, nadal jest to chętnie wybierana forma transportu. Chociaż obrońcy praw zwierzą apelują, że ilość pokonywanych dziennie kilometrów i ciężar, jaki muszą ciągnąć zwierzęta to zdecydowanie za wiele, to biznes kwitnie w najlepsze, a górale dalej zarabiają na przewozach.
Komunikat obrońców praw zwierząt brzmi jasno: “wycofajcie przejazdy wozami!” Innego zdania są natomiast lekarze weterynarii oraz Związek Hodowców Koni, którzy twierdzą, że praca nie stanowi zagrożenia dla koni, a właściciele zapewniają zwierzętom należytą opiekę.
Kolejny koń przewrócił się w drodze na Morskie Oko
Przykładów nie trzeba szukać daleko. Podczas tegorocznej majówki turyści w górach mieli okazję być świadkami kolejnej sytuacji, która jasno pokazuje, że wykorzystywanie zwierząt do tego typu pracy, to sporna kwestia. W piątek, 3 maja br. jeden z koni wiozący turystów potknął się, a następnie przewrócił.
Sytuacja miała miejsce w rejonie Wodogrzmotów Mickiewicza. Sieć szybko obiegło nagranie z miejsca zdarzenia. Zostało opublikowane przez fundację: “Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Ochrony Zwierząt Viva!”. Widać na nim wyraźnie leżące zwierzę. Jak możemy zauważyć na filmie, jeden z mężczyzn uderzył konia, po czym ten szybko podniósł się na nogi.
Zwierzę nadal pracuje
Wedle informacji, jakie podaje Grzegorz Bryniarski, leśniczy TPN z rejonu Morskiego Oka, po incydencie zwierzę zostało poddane badaniom lekarskim. “Po upadku furman wyprzągł konia, zwierzę szybko wstało. Furman został zobowiązany zwieźć konia do Bukowiny Tatrzańskiej, a następnie zlecić badania zwierzęcia przez lekarza weterynarii” - zakomunikował leśniczy.
Badanie nie wskazało żadnych obrażeń u konia i jak możemy przeczytać w serwisie podróże.onet.pl już dzień później, w sobotę, zwierzę ponownie zostało dopuszczone do pracy.
Czytaj więcej: To miejsce musisz odwiedzić w weekend. “Szwajcaria Kaszubska” zachwyca od lat