Wyszukaj w serwisie
turystyka Lotniska i linie lotnicze polska świat poradnik podróżnika quizy
Turysci.pl > Lotniska i linie lotnicze > Afera w Modlinie. Turyści godzinami koczowali przed lotniskiem. Nie wpuścili ich do samolotów
Natalia Księżak
Natalia Księżak 21.09.2023 08:54

Afera w Modlinie. Turyści godzinami koczowali przed lotniskiem. Nie wpuścili ich do samolotów

modlin ewakuacja
Fot. Jakub Kaminski/East News

Kiedy na lotnisku w Modlinie ogłoszono alarm i ewakuację, nikt z pasażerów ani obsługi portu nie spodziewał się takiego chaosu. Ewakuowani turyści koczowali półtorej godziny pod lasem, tuż obok płyty lotniska. Po powrocie na lotnisko, dowiedzieli się, że dzisiaj już nigdzie nie polecą…

Pasażerowie zostali pozostawieni bez pomocy. Obwiniają także przewoźnika - Ryanair. Teraz zapowiadają zbiorowy pozew.

Ewakuacja na Modlinie. Turyści koczowali pod lotniskiem

Kuriozalna sytuacja miała miejsce na lotnisku w Modlinie w piątek po południu.  W zawiązku z alarmem bombowym część pasażerów planujących lot do Dublina i Pafos została wyproszona z lotniska i przez półtorej godziny koczowała pod lasem. 

Po zakończeniu wszystkich czynności prowadzonych przez służby, okazało się, że na szczęście alarm był fałszywy. Po powrocie na lotnisko pasażerowie dowiedzieli się jednak, że już nigdzie nie polecą…

47 nie poleciało na wakacje przez zamieszanie na Modlinie

Gdy ogłoszono, że można wracać, okazało się, że samoloty odleciały planowo bez turystów. Niedoszli pasażerowie musieli na własną rękę oraz na własny koszt szukać organizować sobie transport do Dublina w Irlandii oraz do Pafos na Cyprze. Łącznie poszkodowanych było 47 osób.

Teraz grupa pasażerów zapowiada pozew zbiorowy przeciwko przewoźnikowi - liniom lotniczym Ryanair. Ich zdaniem przewoźnik pozostawił ich bez informacji i nie udzieliły podróżnym żadnego wsparcia. Poszkodowani wezwali na miejsce policję.

Pozew zbiorowy pasażerów przeciwko Ryanair

“To, że nie mogli w terminie wsiąść do samolotu, nie było ich winą. Żaden z moich klientów się nie spóźnił, wszyscy byli przed czasem i dostosowali się do wytycznych ochrony lotniska, nic więcej nie mogli zrobić” - wyjaśnia w rozmowie z WP Marcin Malinowski  z Biura Prawnego Quantum w Warszawie, który będzie reprezentować pasażerów. 

“Niestety nikt nie chciał z nimi rozmawiać. Pracownik linii, u którego interweniowali, powiedział im, że muszą sobie radzić na własną rękę, odmówił też wydania dokumentu poświadczającego, że taka sytuacja miała miejsce. 

“Jeden z moich klientów w związku z tą sytuacją nie dotarł na czas do pracy, co oczywiście oznacza konkretne straty finansowe. Inny, wraz z małym dzieckiem, musiał jechać 1300 kilometrów samochodem do Niemiec, żeby stamtąd polecieć do Irlandii”

"Moi klienci nie mają wygórowanych roszczeń. Oczekują, że przewoźnik zwróci im koszty, które ponieśli w wyniku tej sytuacji i dokona niewielkiego zadośćuczynienia za brak pomocy i wsparcia, których powinien im udzielić, a czego nie uczynił" - dodał