36 odwołanych lotów, opóźnionych ponad 200. Zagubione nożyczki sparaliżowały lotnisko
Na jednym z najbardziej zatłoczonych lotnisk na świcie doszło do zatrzymania ruchu, przez co nastąpiły duże opóźnienia lotów, a niektóre z nich zostały nawet odwołane. Choć przyczyna, która wywołała komplikacje, wydaje się błaha, zdaniem zarządców obiektów mogła wywołać niemałe zagrożenie.
Paraliż na lotnisku
Lotnisko Chitose w Japonii obsługujące obszar Sapporo na wyspie Hokkaido zostało całkowicie sparaliżowane na kilka godzin. Problemy z lotami miały tysiące podróżujących. Ponad 200 z nich zostało opóźnionych, a 36 całkowicie odwołanych. Całe zamieszanie miało miejsce 19 sierpnia br.
Wszystko wydarzyło się ze względu na nożyczki, o których zaginięciu poinformował jeden ze sklepów umiejscowionych na lotnisku. Pracownicy poinformowali o zaistniałej sytuacji odpowiednie służby, ponieważ obawiali się, że ktoś może wykorzystać ostre narzędzie do przeprowadzenia ataku w samolocie, albo zagrozić podróżującym jeszcze przed wejściem na pokład.
Chaos, ewakuacja i opóźnienia lotów. Na krakowskie lotnisko wkroczyły służbyNa lotnisku zaginęły nożyczki
W związku z zagrożeniem, jakie mogłoby się pojawić, gdyby nożyczki trafiły w niepowołane ręce, służby zadecydowały o wstrzymaniu ruchu na obiekcie. Co za tym idzie, niektóre z lotów mocno się opóźniły, a część zupełnie finalnie się nie odbyła. Nie ma się co dziwić, że turyści mocno demonstrowali swoje niezadowolenie. To zdecydowanie pokrzyżowało im wiele planów.
Natomiast inna część podróżujących z lotniska Chitose była po wrażeniem natychmiastowej reakcji obsługi, która niemal w momencie wstrzymała cały ruch i musiała zapanować nad tysiącami turystów. Nie zmienia to jednak faktu, że wielu z nich było skazanych na utrudnienia w podróży.
Wina za paraliż lotniska leży po stronie sklepu
Co ciekawe, nożyczki, które miały zniknąć ze sklepu i były winne całemu zamieszaniu, znalazły się następnego dnia. Jakby tego było mało, cały czas były w sklepie, którego pracownicy zgłosili ich zaginięcie.
Jesteśmy świadomi, że do zdarzenia doszło z powodu nieodpowiedniego użytkowania, przechowywania i zarządzania sklepem - czytamy w wystosowanym przed operatora lotniska oświadczeniu.
Władze lotniska nie kryją oburzenia zaistniałą sytuacją i obiecują, że nie zostawią tak sprawy. Ustalić, co faktycznie zaszło felernego dnia w porcie lotniczym, ma specjalne postępowanie.
Będziemy badać ten incydent, ustalać jego przyczynę i zapobiegać ponownemu wystąpieniu. Potwierdzimy również, czy ten incydent może mieć związek z ewentualnym porwaniem i atakiem terrorystycznym, a także dopilnujemy, aby cały personel lotniska był w pełni świadomy znaczenia odpowiedniego zarządzania - dodają zarządcy portu lotniczego.