Zakopane: znaczne szkody po sylwestrowym oblężeniu miejscowości przez turystów
Po roku przerwy do Zakopanego powrócił "Sylwester Marzeń z Dwójką" organizowany przez TVP. Mimo że medialne echa wydarzenia zaczynają cichnąć, z pewnością długo nie zapomną go właściciele części tatrzańskich pensjonatów. Za sprawą niektórych turystów spotkała ich bowiem nie, przywoływana przez jedną z gwiazd noworocznej imprezy miłość, ale dodatkowa praca związana z karygodnym zachowaniem gości.
Właściciele zakopiańskich pensjonatów po sylwestrze. "Najgorsi goście w roku"
Jak przyznają właściciele obiektów oferujących miejsca noclegowe w stolicy Tatr (a także w jej okolicach), świąteczne oraz noworoczne oblężenia turystyczne mają dwie różne strony. Z jednej zwiększają bowiem zyski, z drugiej jednak generują niemałe problemy.
– Wszyscy mieszkańcy co roku zwracają uwagę na, chociażby, takie prozaiczne rzeczy jak śmietniki, toalety. W sylwestra miasto zamienia się po prostu w publiczny szalet – powiedziała w rozmowie z Onetem Agnieszka, właścicielka zakopiańskiego pensjonatu.
Kobieta przyznała także, że większość gości jej obiektu przybyła właśnie na "Sylwestra Marzeń", samo wydarzenie rokrocznie ma jednak "generować niesamowicie dużo hałasu i ogólnego zanieczyszczenia miasta". Agnieszka zwróciła przy okazji uwagę na zachowanie niektórych gości imprezy.
– Około 95 procent gości, odwiedzających nasz pensjonat w ciągu roku, zachowuje się bez zarzutu i nie można niczego złego o nich powiedzieć. W sylwestra jednak jest dużo więcej problemów. Są to najgorsi goście na przestrzeni roku, co wiąże się z faktem, iż w tym okresie przyjeżdża inny typ gości, ponieważ ceny są znacznie wyższe niż normalnie – przyznała.
Tomasz, inny z właścicieli pensjonatu u podnóża Tatr, dodał zaś, że mijający sylwester był najgorszym od lat, głównie ze względu na ubiegłoroczną przerwę, którą wywołała pandemia.
– Pijani turyści zrobili nam z pokoju masakrę. Wymiociny za łóżkiem, pełno śmieci i butelek po alkoholu. Sprzątaliśmy i wietrzyliśmy pomieszczenie cały dzień – zrelacjonował.
Mężczyzna poinformował jednak, że mimo to w obiekcie nie odnotowano większych strat. Ujawnił przy okazji, jak wyglądało przestrzeganie nałożonych obostrzeń.
– Prosiliśmy gości o dobrowolne okazanie certyfikatu szczepienia. Zdecydowana większość bez problemu przedstawiała zaświadczenie. Dzięki temu nie przekroczyliśmy dozwolonych limitów – stwierdził.
Artykuły polecane przez redakcję Turystów:
Polacy nie chcieli dłużej czekać. Spakowali walizki i tłumnie ruszyli na lotniska
Postawili metalowy płot na środku plaży, tuż przy polskiej granicy
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres [email protected].
Źródło: Onet