Zagon kartofli przed zabytkowym pałacem. “Lepsze ziemniaki niż chaszcze”
Malowniczy zbiornik wodny, piękna zieleń, ruiny klasycystycznego pałacu z XIX w. i… kartofle - taki widok czeka wszystkich odwiedzających Sobieszyn w województwie lubelskim. - Już drugi rok widzimy, że zagon kartofli sięga do samych drzwi pałacowych - żali się wójt tamtejszej gminy Ułęż.
W wielu, zwłaszcza mniejszych, miejscowościach w całej Polsce można natrafić na zabytkowy zespół pałacowy, ruiny zamku czy fragment starego muru obronnego. Na drodze do rewitalizacji budynków zazwyczaj stoją bardzo wysokie koszty oraz kwestie prawne związane z właścicielem danego obszaru. W Sobieszynie (powiat rycki) postanowiono zagospodarować teren na własną rękę.
Niszczejący pałac w Sobieszynie
Zespół pałacowy w Sobieszynie został zaprojektowany przez słynnego artystę doby klasycyzmu Chrystiana Piotra Aignera na przełomie XVIII i XIX w. Ostatni właściciel - Kajetan Kicki - zapisał w swoim testamencie w 1878 roku cały majątek na cele dobroczynne. Jeszcze po II wojnie światowej do lat 60. XX w. budynek służył jako ośrodek zdrowia i przedszkole. Od tamtej pory zespół pałacowy niszczeje i popada w ruinę.
“Dach w kilku miejscach opada. Pamiątki po czasach świetności budynku, czyli porozbijane piece kaflowe, szczątki mebli i powyrywane deski z podłóg mieszają się z elementami dnia dzisiejszego - potłuczonymi butelkami, kapslami i opakowaniami po produktach spożywczych” - czytamy na stronie zameczkowo.pl.
Nielegalni lokatorzy pałacu
Oficjalnie obiektem w imieniu Skarbu Państwa zarządza prezydent Warszawy, a o przejęcie budynku stara się tamtejsza gmina Ułęż. - Niestety oficynę przy pałacu zamieszkują nielegalnie lokatorzy - powiedziała wójt gminy Barbara Pawlak cytowana przez radio.lublin.pl.
- Jak twierdzi Urząd Miasta Stołecznego Warszawy, który sprawdzał dokumentację, państwo nie mają żadnego tytułu prawnego do posiadania tej oficyny, jak również, o zgrozo, do zasiewów, np. zasadzenia ziemniaków. Już drugi rok widzimy, że zagon kartofli sięga do samych drzwi pałacowych - dodała wójt.
“Lepsze ziemniaki niż chaszcze”
Przeciwnego zdania jest Barbara Nowicka, mieszkanka oficyny, która stara się przejąć nieruchomość przez zasiedzenie. - Lepsze ziemniaki niż chaszcze, które tu kiedyś były - mówi cytowana przez portal i dodaje: - Z tamtej strony wszystko było zarośnięte, mąż to trochę oczyścił. To nie jest tak, że nie chcę, żeby ktoś wyremontował pałac. Tylko chciałabym, żeby ktoś pomyślał też o nas. Mieszkałam tu, jak dziadek jeszcze żył. Ja się tu urodziłam. Meldunek mam tu od urodzenia.
Według wstępnych szacunków gminy, remont budynku może wynieść od 10 do 20 mln zł. W internecie można natrafić na różnego rodzaju apele z prośbą o dotacje na rewitalizację pałacu.
Za: radio.lublin.pl, zameczkowo.pl