W tym kraju możesz nazwać faceta frajerem i się nie obrazi
Podczas wakacji za granicą często słyszymy wyrazy, które wydają się nam wyjątkowo podobne do polskich. Trzeba być jednak bardzo ostrożnym! Takie słówka mogą znaczyć coś zupełnie innego, niż się nam wydaje. Najlepszym przykładem są sytucje z ukochanej przez polskich turystów Chorwacji.
“Pravo, pravo” oznacza, że powinniśmy jechać…prosto? Języki słowiańskie wydają się nam wyjątkowo podobne do polskiego. Często będąc za granicą nie mamy wielkich trudności w komunikacji, nawet jeśli nie znamy miejscowego języka. Komfortowo czujemy się szczególnie na południu, czy wschodzie Europy - w Czechach, Slowacji czy Słowenii.
Językowe wpadki na wakacjach
Kilka niefortunnych słów podczas rozmowy z miejscowymi może jednak zupełnie zmienić jej bieg. Ze względu na liczne pułapki językowe nieraz można znaleźć się w zabawnej, a nawet kłopotliwej sytuacji.
Wspomniane już wcześniej chorwackie “pravo” oznacza po polsku „prosto”. Polskie „w prawo” odpowiada natomiast chorwackiemu desn. Pytając o trasę uważajmy też na słowo “droga” - oznacza to bowiem narkotyki. Lepiej zapytać się więc o “put”.
Turystyczne pułapki w Chorwacji
Przed takimi sytuacjami ostrzega bloger podrózniczy Oskar Bryja. Na swoim Tik toku podzielił się z widzami kilkoma zaskakującymi przypadkami.
“Jeśli ktoś mówi do ciebie frajer, to wcale nie myśli, że jesteś frajerem, tylko po chorwacku to słowo oznacza po prostu chłopak”- wspomina Bryja.
Na to musisz uważać w Chorwacji
Niemiłą niespodziankę możemy sobie sprawić zamawiając w chorwackiej lodziarni smak “jahoda”. Jest to bowiem odpowiednik naszej polskiej truskawki. Jeśli natomist zapytamy w wypożyczalni o “pedale” dostaniemy wiosła. Jeśli o “pedaline” - rowerek wodny.
Także okrzyk “polako, polako” nie ma nic wspólnego z narodowością. Oznacza to natomiast “powoli”, ”spokojnie”. Uważajmy też na wyraz “kurczę” - w języku chorwackim ma znacznie mocniejszy charakter niż w naszym.