W tym kraju kurze jaja kupisz tylko na czarnym rynku. Cmokanie i gwizdanie na kobiety jest tu normą
Kuba jest jednym z nielicznych miejsc, w których czas się zatrzymał. Dla jednych jest to istny raj dla ziemi, a dla drugich oznaka zmarnowanego urlopu. Czy rzeczywiście jest tak źle, jak twierdzą turyści?
O Kubie krąży wiele opinii. Niektóre z nich sugerują, że ta wyspa granicząca z Meksykiem i USA, nie ma w sobie niczego ciekawego, co mogłoby przyciągnąć turystę. Nawet poziom obsługi i pokoi hotelowych pozostawia wiele do życzenia. Jednak czy taki jest w istocie obraz Kuby? Sabina Lawrów, która aktualnie przebywa na wyspie, postanowiła opowiedzieć nam, czego turyści mogą doświadczyć w tym kraju.
Życie Kubańczyków wygląda inaczej poza hotelem. Robienie zakupów nie należy do łatwych zadań
W rozmowie z serwisem Turyści.pl Sabina powiedziała, że jeśli naprawdę chcemy poznać dobrze kulturę i obyczaje Kubańczyków, to musimy wyjść poza mury hotelu. “Na zewnątrz” odnosi się wrażenie podziału między światem turystycznym a tym lokalnym. Co prawda zaczyna on powoli zanikać, lecz nadal jest wyczuwalny. Do części turystycznej zwykły Kubańczyk nie ma dostępu, chyba, że jest pracownikiem. W tego typu miejscach natrafimy na hotele, restauracje i sklepy, które są własnością rządową. Od pewnego czasu można w nich płacić nie tylko kubańskimi pesos. Akceptowane są też dolary, euro i płatności kartą kredytową. W zwiedzaniu turyści zazwyczaj korzystają z pomocy biur podróży, które planują wycieczki od A do Z. Nie mają problemów z transportem, ponieważ podróżują po wyspie autokarami.
A jak wygląda życie poza hotelem? Sabina opowiada, że dopiero wychodząc samodzielnie do miasta, można doznać prawdziwej Kuby. Pierwszym szokiem jest trudność w robieniu zakupów. Prawdziwym wyzwaniem jest znalezienie podstawowych dla nas produktów spożywczych, w tym butelkowanej wody. Przykładowo: zwykłe kurze jajka są towarem luksusowym i nielegalnym. Można je nabyć tylko i wyłącznie na czarnym rynku. Dodatkowo, mało kto jest w stanie je kupić. Przeciętne wynagrodzenie Kubańczyka wynosi ok. 150 złotych miesięcznie. W Polsce 10 jajek możemy kupić za 11-12 zł. Natomiast na Kubie ich cena może być nawet trzykrotnie wyższa, co oznacza, że na sam zakup jaj wydadzą 1/5 swoich zarobków. Nawet zwykłe owoce, leżące na straganach, Kubańczycy zaliczają do towarów luksusowych.
- Ceny są mniej więcej takie jak w Polsce, więc każdy mieszkaniec musi mieć dwie prace, aby wyżyć. Kubańczycy próbują kombinować, gdyż obecnie ruch turystyczny nie jest tak duży z powodu wojny na Ukrainie i sankcji nałożonych na Rosję. To właśnie z tego kraju mieli najwięcej turystów - wyjaśnia Sabina.
Sabina powiedziała też, że zakupy na czarnym rynku niekoniecznie robi się w ciemnych, mało widocznych zakamarkach. Bez znajomości będzie ciężko zorientować się, gdzie i co można kupić danego dnia. Sabina dodała, że jak tylko pojawia się wieść o nabyciu pożądanego towaru typu proszek do prania, to mieszkańcy nie ukrywają tej informacji dla siebie. Dzielą się nią z innymi. Stoją w długich kolejkach, aby zdobyć wyczekiwany od dawna produkt.
Wśród sklepów można znaleźć tzw. bodegi, czyli lokalne sklepy na kartki żywnościowe. Kubańczycy nadal nabywają towary za pośrednictwem przydzielanych im kartek. Obecnie racje zostały znacznie zmniejszone, przez co ciężko jest za nie wyżywić rodzinę. W Polsce wystarczy rano pójść do piekarni po świeży chleb, a na Kubie nawet do godzin popołudniowych nie da się kupić pieczywa.
- Czasami, gdy siedzę na zewnątrz w knajpie, ktoś czeka i sprawdza, czy nie zjadłam całego posiłku. Kubańczycy nie chcą pieniędzy. Wolą wziąć to, co zostało na moim talerzu - dodaje Sabina.
Problem z zakupem żywności jest na tyle poważny, że lokalna ludność próbuje nielegalnie sprowadzać je z takich krajów jak Meksyk czy Wenezuela. Rząd walczy z czarnym rynkiem, dzięki rządowym sklepom przypominającym dawne polskie Pewexy. Pomimo tych działań, na półkach nadal panują PRL-owskie pustki. Gdzieniegdzie znajdzie się olej, groszek lub fasola w puszce. Z powodu embarga nałożonego przez Stany Zjednoczone, Kubańczycy nie mogą korzystać z międzynarodowych kart płatniczych typu Visa. Wszyscy mieszkańcy mają kubańskie karty. Aby móc korzystać z płatności bezgotówkowej poza hotelem, turysta także musi się w taką wyposażyć.
Kultura i obyczaje na Kubie. Niektóre z nich mogą zaskoczyć polskiego turystę
- Kubańczycy bardzo sobie pomagają i to jest cudowne. Inaczej nie zdołaliby przeżyć. Dzwonią i dają znać, że w tym i w tym miejscu można kupić buty albo proszek do prania. Żyją ze sobą prawie jak rodzina - opisuje Sabina. Są zawsze chętni do udzielania pomocy. Nawet turysta może jej uświadczyć, gdy zauważą, że wygląda na zagubionego i zdezorientowanego.
- Ludzie tutaj są bardzo życzliwi. Często jest tak, że jak idę z telefonem na wierzchu, to podchodzą do mnie i mówią, żebym go schowała, bo ktoś mi go ukradnie - mówi podróżniczka.
Przy rozdawaniu rzeczy typu ubrania, cukierki czy czekolada, nikt nie brał ich wyłącznie dla siebie. Starali się dzielić tymi produktami. Krówki czy czekoladę łamali na mniejsze części, aby każdy miał szansę je dostać. Ludzie są ze sobą na tyle zżyci, że nie wyobrażają sobie planować między sobą spotkań. Jak tylko mają czas, spotykają się ze sobą w domach czy na mieście. Nie muszą się zapowiadać z wizytą tak, jak w Polsce. Jedną z rzeczy, która może zaskoczyć, szczególnie Polki, to cmokanie i gwizdanie na ich widok. Na Kubie takie zachowanie nie ma negatywnego wydźwięku. Mężczyźni sypią licznymi komplementami po hiszpańsku i uśmiechają się w stronę kobiet. Według nich mówienie kobiecie, że jest piękna, należy do ich obowiązków. Sabina dodaje, że nie należy się bać takich sytuacji, gdyż panowie nie mają na celu nagabywać i zaczepiać.
- Zaskakujące jest to, że Kubańczycy są bardzo dobrze wykształceni. Chętnie uczęszczają na Uniwersytet w Hawanie. W moim ukochanym barze połowa pracowników jest wykładowcami. Pracują jako barmani i kelnerzy, ponieważ są to najlepiej opłacane zawody na Kubie - mówi.
Pomimo ograniczeń w dostępie do Internetu, Kubańczycy znają media społecznościowe i aktualne trendy. Na ulicach nowe pokolenie wyglądem upodabnia się do młodzieży europejskiej. Podobnie się ubierają oraz znają i obserwują najbardziej znanych celebrytów.
Wśród stereotypów panuje przekonanie, że Kubańczycy to beztroski naród. Jednak Sabina przestrzega, że pozory mylą i do takiego wniosku najczęściej dochodzą mało doświadczeni podróżnicy. Kubańczycy chcą po prostu pokazać swój kraj w pozytywnym świetle. Nie zwierzą się kompletnie obcej osobie, w jakich warunkach tak naprawdę żyją.
Turystyka na Kubie. Na co turysta powinien być przygotowany?
- Największym problemem na Kubie jest transport. Na wyspie nie ma dużo samochodów. Od kilku lat są busy, ale bez dostępu do Internetu może być ciężko z zakupem biletu - informuje Sabina.
Jeśli turysta nie skorzystał z oferty biura podróży, to pozostaje mu tylko jedno wyjście. Musi wynająć samochód i to najlepiej z lokalnym kierowcą. Jest to wydatek sięgający aż 100-150 dolarów amerykańskich. Turyści nie będą w stanie sami podróżować po Kubie, gdyż nie wiedzą, w jakich miejscach kupuje się paliwo. Trzeba się liczyć też z tym, że w miejscowościach poza Hawaną trudno jest znaleźć restaurację czy hotel. Próba planowania noclegu w innych miejscach jest bezcelowa. Turyści nie muszą też korzystać z usług hoteli rządowych, a lokalnych noclegowni.
- Zdecydowanie polecam skorzystać z lokalnych noclegów. Właściciele we wszystkim ci pomogą. Powiedzą w jakie miejsca się nie zapuszczać, gdzie można dobrze zjeść. Pomogą wynająć taksówkę, przewodnika, a nawet skontaktować się z cinkciarzem - wymienia Sabina.
Natomiast w hotelach turyści mogą się spotkać z lekceważącym podejściem do klienta. Przez takie sytuacje mogą pozornie wziąć Kubańczyków za niekulturalnych i aroganckich.
Kolejnym dość istotnym wyzwaniem dla turysty będzie brak powszechnego dostępu do Internetu. Kupno karty SIM z Internetem to bardzo duży wydatek. Nawet nie wszystkie strony będą się otwierały w przeglądarce, więc do swobodnego korzystania będzie potrzebny VPN. Hotele rządowe oferują płatne używanie sieci WiFi.
- Moim zdaniem na Kubie jest bezpieczniej niż w Polsce. W latach 60. Kubańczycy nawet nie zamykali drzwi do mieszkań. W miejscach turystycznych jest dużo policji, więc nic się nie stanie - zapewnia Sabina zapytana przez nas o kwestię bezpieczeństwa na Kubie.
Samodzielne zwiedzanie może okazać się problematyczne, lecz w ten sposób najlepiej poznacie lokalną kulturę. Do bezproblemowego pobytu na Kubie wystarczy karta SIM, VPN i gotówka (nie wszędzie da się używać kart kredytowych).
Autorka zdjęć: Sabina Lawrów (Sama przez świat)