Uciekł z baru bez płacenia. Po 15 latach ruszyło go sumienie. O tym, co zrobił, mówią całe Włochy
Pewien turysta wraz z przyjaciółmi spędził wieczór przy kieliszku wina. Po wypiciu ostatniej kropli w ramach żartu wyszedł na zewnątrz lokalu. Do baru jednak nie wrócił. Musiało minąć aż 15 lat, by wreszcie tknęło go sumienie. Skruszony klient zdecydował się na przeprosiny. Właściciele małego baru w Trydencie otrzymali nieoczekiwany list, do którego załączono rekompensatę.
"Zrywanie się z rachunku" niechlubną tradycją turystów
Właściciele lokali gastronomicznych oraz ich pracownicy przyznają, że wciąż zdarzają się ucieczki z restauracji czy barów bez uiszczenia należności za posiłek. Choć obecnie w Polsce nie jest to nagminna praktyka, pozostawianie nieopłaconego rachunku było dość częste we Włoszech, zwłaszcza w latach 80. i 90. XX wieku. Właśnie wtedy ukuto wyrażenie “fare il vento”, czyli dosłownie “robienie wiatru”, które w niezwykle celny sposób charakteryzuje to problematyczne zachowanie klientów.
Ofiarą takiej sytuacji padli właściciele baru "Simposio" w Trydencie, na północy Włoch. Region ten słynie z pięknych górskich widoków, w tym Dolomitów, będących częścią Alp Wschodnich. Choć nie ma dostępu do morza, wyróżnia się licznymi jeziorami, w tym popularnym Jeziorem Garda. W winnicach położonych w alpejskich dolinach produkowane są znakomitej jakości wina. Przed 15 laty rozsmakował się w nich pewien turysta, który razem z przyjaciółmi uciekł z baru bez płacenia.
Lawina odwołanych lotów. Europejskie lotnisko sparaliżowane, nie wystartuje żaden samolot "Wcale im się nie dziwię". Nie wpuścili Polaka do hotelu, wcześniej przeżył piekłoUciekł z baru bez zapłacenia rachunku. Odezwał się po 15 latach
Włoch, który uciekł z baru bez uregulowania płatności, gnębiony wyrzutami sumienia postanowił odpokutować za swoje “grzechy”. Jak relacjonuje włoski dziennik "Il Messaggero", właściciele baru “Il Simposio” otrzymali list odnoszący się do wydarzeń sprzed 15 lat o następującej treści:
Pewnego sobotniego wieczoru 15 lat temu przyszedłem do was: z przyjaciółmi wypiliśmy kilka kieliszków wina. Dla zabawy wyszliśmy bez płacenia [...]. Wyrządziliśmy krzywdę wam i sobie, stając się złodziejami. Dlatego od tamtego dnia nigdy więcej do was nie przyszedłem. Dzisiaj przepraszam was i chcę zadośćuczynić i naprawić to, co należy- napisał turysta w liście, do którego dołączył banknoty, odpowiadające czterokrotnej cenie kieliszka wina oraz pieniądze za swoich przyjaciół.
Klient przyznał się do błędu i wyjaśnił, że wysyła pieniądze, by naprawić szkodę wyrządzoną przez niego i jego kolegów. Ze zdjęć wynika, że było to w sumie 30 euro. “Dzisiaj mogę wrócić do was z podniesioną głową” - napisał na koniec listu. Tym samym historia złodziejaszka zatoczyła koło.
Właściciele restauracji pod wrażeniem. "Czekamy na ciebie z otwartymi ramionami"
Gest turysty ujął za serca właścicieli baru “Il Simposio”. Za pośrednictwem włoskich mediów restauratorzy powiedzieli, że to jeden z najpiękniejszych dni w ciągu 18 lat ich działalność. Zwrócili się także do autora listu:
Nie możemy się doczekać spotkania z panem - z otwartymi ramionami, przy lampce dobrego wina i osobiste podziękowanie.