Nie tylko koronawirus. Tragicznych załamań w turystyce było o wiele więcej
Turystyka jest wrażliwa na wszelkie zawirowania na świecie. Kolejne epidemie, wojny, kataklizmy i spory polityczne hamują jej rozwój i uniemożliwiają swobodne poruszanie się podróżnym. Tylko w XXI wieku mieliśmy 4 epidemie, a teraz przechodzimy przez piątą. Załamania na rynku turystycznym są częste. Najbardziej cierpią te kraje, których PKB opiera się o turystykę. Na tropikalnych wyspach bardzo często nie ma innej możliwości uzyskania dochodu, więc gdy zabraknie turystów , mieszkańcy głodują.
Turystyka przestaje istnieć
Koronawirus, który obecnie sieje spustoszenie jest trudny do zatrzymania. Wysoka śmiertelność i łatwość w rozprzestrzenianiu się skutecznie odstrasza nawet najtwardszych podróżników. Nikt nie chce się niepotrzebnie narażać, chociaż potrzeba wyjścia z domu i ruszenia w świat jest silna. Linie lotnicze zrezygnowały z większości połączeń, hotele stoją puste, a biura podróży nie sprzedają nowych ofert. Cała branża turystyczna zamarła w oczekiwaniu na zakończenie epidemii i powrót do normalności.
Wirus Zika, który najboleśniej wspomina Ameryka Południowa , odstraszał turystów w 2015 i 2016 roku. Jest szczególnie groźny dla kobiet w ciąży, powodując małogłowie u dzieci. To właśnie z tego powodu wiele osób zrezygnowało z wyjazdu do Brazylii czy innych krajów, w których występowało duże ryzyko zarażenia. W raporcie opublikowanym w ramach Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju zawarto informację, że ten wirus przyczynił się do strat w gospodarce rzędu od 7 do 18 mld dol., a najbardziej poszkodowana została branża turystyczna.
Epidemie w Azji zdarzają się często
Epidemia SARS w 2003 roku dotknęła głównie kraje wschodnioazjatyckie i pacyficzne. Straty w sektorze turystycznym wyniosły ok. 20 mld dolarów. Ptasia grypa w 2006 roku sprawiła, że 12 mln turystów zrezygnowało z wakacji właśnie w tym regionie. Przypuszcza się, że przyczyną częstego występowania ognisk epidemii w tym rejonie świata są słabe warunki sanitarne i niewystarczająca higiena.
Świńska grypa zaatakowała w 2009 roku głównie Meksyk. Aż 82 procent turystów zrezygnowało wtedy z przyjazdu do Cancun, które zwykle jest oblegane i trudno znaleźć wolne miejsce na plaży. Kilkadziesiąt hoteli zawiesiło swoją działalność, a ponad 10 tysięcy pracowników wysłano na przymusowe urlopy. Na całym świecie pojawiały się komunikaty z ostrzeżeniem przed ryzykiem, jakie niesie ze sobą wyjazd do Meksyku. Kraj wiele na tym stracił i przed długi czas odrabiał straconą pozycję.
Optymistyczne informacje ze świata odnośnie do obecnej epidemii już się pojawiają. Niestety nadal nie widać końca tej tragicznej sytuacji, a nowe przypadki zachorowań pojawiają się masowo w kolejnych krajach. Przedsiębiorcy z branży turystycznej już liczą straty, linie lotnicze i hotele szukają wszelkich możliwości by utrzymać się na rynku. Na ostateczny wynik strat musimy jeszcze poczekać.
Źródło: Wirtualna Polska