To ulubiona ryba Polaków nad Bałtykiem. Ekspertka stanowczo odradza
Co roku wielu turystów wybiera wypoczynek nad Bałtykiem. Swój czas wolny urlopowicze chcą spędzić nie tylko na plaży. Będąc nad polskim morzem, nie wypada nie spróbować lokalnych przysmaków. W szczególności świeżych, smażonych ryb.
Z uwagi na tegoroczne wysokie ceny, wielu Polaków mogą skusić tańsze ryby z menu. Jednak ekspertka ostrzega, że ich wybór nie zawsze jest dobry dla zdrowia.
Tych ryb lepiej unikać nad Bałtykiem
Których ryb turyści nie powinni zamawiać w smażalniach? W rozmowie z redakcją WP abcZdrowie dietetyczka Agnieszka Piskała-Topczewska wyjaśniła, dlaczego niektórych dań rybnych nie powinno się zamawiać, będąc nad Bałtykiem. Pierwszym z nich jest panga, która dla wielu może wydawać się atrakcyjna ze względu na niską cenę.
“To nie jest ryba występująca naturalnie w przyrodzie. Panga to twór genetyczny stworzony na potrzeby szerokiego rynku konsumpcyjnego. Hoduje się ją głównie w Wietnamie w basenach. Odpowiednio się ją karmi, podając m.in. hormony wzrostu, tak by w krótkim czasie uzyskała odpowiedni gabaryt” - wyjaśnia ekspertka.
Nie tylko tej ryby turyści powinni unikać. Dietetyczka odradza też ulubioną rybę Polaków, czyli łososia. Szczególnie, gdy w karcie brakuje informacji o jego pochodzeniu i kolorze mięsa. Tłumaczy, że hodowle wiadrami dodają do akwenów pełnych łososi antybiotyki oraz hormony wzrostu. Natomiast ten charakterystyczny różowy kolor mięsa to tylko efekt dokarmiania ryby mączką karotenową. Dietetyczka również zwróciła uwagę na ryby większe gabarytowo, tj.: miecznik, tuńczyk oraz rekin. W rozmowie z WP wyjaśniła, że najczęściej są one wyławiane z mórz, w których dochodziło do katastrof statków, przez co zawierają w mięsie sporą ilość szkodliwych dla człowieka substancji.
Ryby, które warto zamawiać nad Bałtykiem
“Wybierajmy te ryby, które żyją krótko, czyli dorsza czy flądrę, która dodatkowo jest rybą niskodenną, więc jest w mniejszym stopniu narażona na przenikanie dużych ilości substancji toksycznych do mięsa. Inne ryby, które warto jeść, to śledź czy makrela. Można bez obaw jeść sardynki, choć wiem, że niektórzy mają do nich awersję, bo to małe rybki, serwowane w całości, wraz z oczami i kręgosłupem” - mówi ekspertka.
Zgodnie z zaleceniami WHO, człowiek powinien jeść ryby dwa razy w ciągu tygodnia. Niestety badania wykazują, że Polacy bardzo rzadko je spożywają. Ryby morskie zawierają witaminy A, D, E i K, a także magnez, potas czy jod. Jednak ich najcenniejszym składnikiem są kwasy omega-3. Już z samej uwagi na bogatą zawartość korzystnych dla człowieka substancji, warto skusić się na rybę częściej niż kilka razy w roku.
Ryby, które znajdziemy w smażalniach nad Bałtykiem
Okazuje się, że w smażalniach nad Bałtykiem turyści mają bogaty wybór ryb w menu. Można zamówić takie ryby jak pstrąg, sandacz, dorsz, szczupak, halibut, a także śledź, szprotka, flądra itd.
“Myślimy zazwyczaj, że dorsz, śledź czy flądra to niemal jedyne ryby bałtyckie i niewiele więcej w tym morzu pływa. Natomiast mintaj, morszczuk, tilapia, okoń czy miruna także w nim występują, choć w niewielkich ilościach” - mówi ekspertka.
Dietetyczka też zwraca uwagę na to, że nie zawsze smażalnie podadzą na stół świeżo złowioną rybę. Ze względu na okresowe zakazy połowów konkretnych gatunków, nie zawsze jest możliwość zjedzenia ryby prosto z morza. W takich sytuacjach turyści powinni unikać panierowanych, tłustych dań rybnych, gdyż frytura może zawierać rakotwórcze izomery trans.
“Nie każdy wie, że panierka wchłania ok. 30 proc. tłuszczu, więc jeżeli kupujemy rybę na wagę i mamy cenę za 100 g, to płacimy w jednej trzeciej za tłuszcz z panierką, a nie za rybę” - ostrzega dietetyczka.