Rozmawiał z diabłem, uderzył w niego piorun, do dziś ma stać na brzegu Morskiego Oka. Jedna z najciekawszych legend o Tatrach
Z tego artykułu dowiesz się:
-
o jednej z najciekawszych legend Tatr
-
o maszynie latającej sprzed wieków
-
skąd wziął się mnich nad Morskim Okiem
Jedna z najciekawszych legend Tatr opowiada o bracie zakonnym, któremu marzyło się latanie. Mieszkał w Czerwonym Klasztorze na słowackim Spiszu i uprawiał zioła. Był znanym lekarzem, aptekarzem, a także cyrulikiem.
Rola uzdrowiciela nie wystarczała jednak Cyprianowi, dlatego postanowił zrealizować swoje marzenie. Chciał latać niczym ptak, więc skonstruował maszynę, która miała mu to umożliwić. Po wielu latach udało mu się osiągnąć cel i na dziedzińcu stanęła konstrukcja z drewna cisowego i płóciennych skrzydeł nasączonych żywicą.
Piękna wizja
Pewnego dnia, gdy mnich przygotowywał leki, dostrzegł w lustrze piękną wizję. Nad brzegiem tatrzańskiego jeziora stała dziewczyna, która zawołała do niego.
- Czy chciałbyś mnie poznać, bracie Cyprianie? Jeśli tak, przyleć nad jezioro na swojej latającej maszynie. Będę tu na ciebie czekała.
Mężczyzna bardzo się ucieszył i odpowiedział, że już do niej leci. Gdy złożył obietnicę obraz zniknął, a lustro znów stało się gładką taflą. Wtedy usłyszał głos, który miał go sprowadzić na ziemię i oprzytomnić.
- Latać mogą tylko ptaki, a ty jesteś człowiekiem, Cyprianie! - powiedział głos z nieba.
Diabeł namówił go do lotu
Mnich przestraszył się boskiego wysłannika i zaczął się zastanawiać, czy próba przelotu na jego maszynie to dobry pomysł. Wtedy pojawił się sam diabeł, który przypomniał mu, że nad jeziorem czekana niego piękna pastereczka.
- Polecę do niej! Po to zbudowałem moją maszynę, żeby móc wzbijać się w powietrze - zadecydował Cyprian, ignorując boskie ostrzeżenie.
Diabeł bardzo się ucieszył, że udało mu się namówić mnicha do lotu. Pomógł mu nawet wnieść maszynę na pobliski szczyt Trzech Koron, gdzie mnich miał wątpliwości. Bał się lotu, lecz ostatecznie uległ namowom i wystartował.
Tatry zyskały kamiennego mnicha
Mnich na swoich mechanicznych skrzydłach leciał coraz dalej, oddalając się od Pienin, a zbliżając do Tatr. Po kilku godzinach dotarł nad Morskie Oko, gdzie widział dziewczynę w swojej wizji.
Nagle zaczęła się burza, a piorun trafił w nieszczęsnego Cypriana, który zamienił się w kamień. Od tamtej pory nad brzegiem jeziora stoi wielki głaz, którego turyści nazywają mnichem, na pamiątkę nieszczęśliwego zakończenia lotu zakonnika. Niedawno na dnie Morskiego Oka dokonano ciekawego odkrycia .
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres redakcja@turysci.pl
Źródło: bajkowyzakatek.eu