Właściciele stoków tracą cierpliwość. "Branża staje wobec dramatycznego wyboru"
Stoki narciarskie zarabiają tylko zimą. Jeśli w najbliższym czasie nie będą mogły wznowić działalności, w tym roku nie odrobią już strat, a to dla wielu przedsiębiorców oznacza bankructwo. Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne wskazały słabe punkty Tarczy 2.0, przez które większość właścicieli wyciągów nie otrzyma pomocy.
Stoki muszą zostać otwarte
— Branża narciarska staje wobec dramatycznego wyboru: bankrutować lub wznawiać działalność wbrew rządowym zaleceniom. Do uratowania sezonu potrzeba już nie tylko otwarcia wyciągów ale również bazy hotelowej - większość narciarzy wybiera pobyty z noclegami. Rosnąca desperacja przedstawicieli branży, spotęgowana dodatkowo fiaskiem Tarczy PFR, zmusza do otwarcia ośrodków w ścisłym reżimie sanitarnym, najpóźniej 1 lutego 2021 roku niezależnie od obowiązujących w danej chwili zakazów — napisano w oświadczeniu, które otrzymała nasza redakcja od PSNiT.
Fot. Otwarcie stoków uratuje branżę/ unsplash.com/ Urban Sanden
Zdaniem autorów oświadczenia niewiele potrzeba, by uratować branżę - wystarczy pozwolić ludziom pracować, nawet na najbardziej rygorystycznych zasadach. Turyści chętnie przyjadą w góry i zostawią pieniądze, których tak bardzo brakuje przedsiębiorcom. Pomoc od państwa nie byłaby potrzebna.
Rząd pozostaje nieugięty, ignoruje błagania o pomoc ze strony branży turystycznej. Wielu uważa, że tarcza antykryzysowa ma tylko mydlić oczy, a nie zapewniać realne wsparcie wszystkim, którzy ucierpieli na restrykcjach.
Niewielu otrzyma pomoc
— Uruchomiona właśnie rządowa pomoc w ramach Tarczy 2.0 nie obejmie bardzo dużej liczby przedsiębiorstw, a jedynym ratunkiem będzie już tylko wznowienie działalności. Podkreślić należy, że po 1 lutego zostanie co najwyżej 45 dni narciarskiego sezonu, i to zakładając pozytywny scenariusz dopisującej aury — czytamy dalej w oświadczeniu.
PSNiT wskazały konkretne zapisy z Tarczy 2.0, które dyskwalifikują większość podmiotów gospodarczych ubiegających się o wsparcie finansowe. Pierwszym problemem jest zakaz przedpłacania wszelkich zobowiązań. Specyfiką branży jest działanie przez 3-4 miesiące w roku i oczekiwanie na kolejny sezon przez resztę miesięcy. Raty kredytów i leasingów są płacone za cały rok z góry, w momencie, gdy firma odnotowuje przychód.
Drugim problemem jest nieprzemyślany zakres dat, w którym trzeba przedstawić straty. W grudniu ośrodki narciarskie miały niewiele ponad tydzień, by uruchomić wyciągi. W tym czasie trochę zarobiły, lecz nie wystarczająco, by przetrwać do kolejnego sezonu. Z racji uzyskanego przychodu, nie kwalifikują się do uzyskania pomocy a tarczy.
— Nikt niestety nie skupia uwagi na kluczowym okresie po 28 grudnia 2020 do końca stycznia - czyli czasie największego natężenia w ośrodkach narciarskich, włączając to zimowe ferie, które mamy już przecież w tym sezonie za sobą. Straty jakie branża zanotowała z powodu lockdownu w swoim najwyższym szczycie to dla większych ośrodków około 70% całości zysków a dla małych stacji niejednokrotnie ponad 50% wartości przychodów z całego sezonu! — zwróciło uwagę stowarzyszenie PSNiT.
To ostatnia szansa na ratunek
Kolejne niedopatrzenie rządzących dotyczy stanu zatrudnienia, który miał zostać utrzymany na wyrównanym poziomie. Porównując koniec roku 2020 do 2019 trzeba zwrócić uwagę na to, że poprzednia zima nie była tak śnieżna jak obecna. Siłą rzeczy zatrudnienie było niższe, ponieważ warunki nie sprzyjały narciarzom. Przedsiębiorcy mają także możliwość wskazania stanu zatrudnienia na lipiec, jednak to również nie ma sensu, ponieważ latem większość wyciągów jest nieczynna.
— Każdy dzień zwłoki i zamknięcia to uciekająca szansa na uratowanie przynajmniej części prowadzonych działalności oraz ostatnich miejsc pracy. Analiza zasad Tarczy PFR i warunków przyznawania pomocy prowadzi niestety do wniosku, że nie rozwiąże ona większości problemów całej branży. Dla porównania - te, nieliczne przedsiębiorstwa, które się do niej kwalifikują, byłyby w stanie odrobić równowartość otrzymanej pomocy w zaledwie kilka dni normalnego funkcjonowania — czytamy we wnioskach.
Wszystko wskazuje na to, że tylko odmrożenie branży pomoże tysiącom Polaków przetrwać kryzys. Upadające firmy to nie tylko problem ich właścicieli, ale też pracowników, którzy zwykle nie mają możliwości podjęcia innej pracy w regionie, który żyje z turystyki. Wraz ze wzrostem napięcia społecznego, kolejne obiekty przyłączają się do Góralskiego Veto i akcji „otwieraMy".
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres [email protected]
Źródło: Stowarzyszenie Polski Stancje Narciarski i Turystyczne