Górale z pochodniami na ulicach. Protestują przeciwko obostrzeniom
Górale protestują przeciwko przedłużeniu zakazów dla branży turystycznej. Sytuacja wielu przedsiębiorców jest dramatyczna, głośno mówią o tym, że nie otrzymali pomocy od państwa, chociaż im się należy.
Pod Wielką Krokwią zebrała się grupa protestujących z pochodniami w rękach. To początek wielkiego sprzeciwu, do którego ma dołączyć - jak ogłosił Sebastian Pitoń - ponad 2 miliony przedsiębiorców.
- Jeśli w tej chwili nie zaprotestujemy, nie zaczniemy normalnie żyć i pracować i teraz nie powrócimy, za miesiąc nie będzie komu wracać, bo polski biznes zostanie wykupiony, splajtuje. Teraz możemy jeszcze wszystko uratować. To ostatni moment. Stawiamy wszystko na jedną kartę - powiedział Sebastian Pitoń, przedstawiciel protestu.
Górale zapoczątkowali protesty w całym kraju
Mężczyźni w tradycyjnych, góralskich strojach, stanowczo ogłosili w Zakopanem swoje zamiary. Pitoń zapowiedział, że w poniedziałek 18 stycznia przedsiębiorcy otworzą swoje biznesy bez względu na obostrzenia.
„Góralskie veto" nie jest już lokalną akcją, lecz objęło niemal całą Polskę. Branża turystyczna buntuje się przeciwko licznym zakazom, które niszczą firmy, pozostawione bez pomocy ze strony państwa.
Po ogłoszeniu wyroku przez sąd w Opolu, który unieważnił karę nałożoną na jednego z przedsiębiorców, więcej osób odważyło się na wznowienie działalności. Decyzja została uzasadniona tym, że Konstytucja zabrania rządzącym wprowadzania zakazów prowadzenia działalności bez ogłoszenia stanu wyjątkowego w państwie.
Branża turystyczna wraca do pracy
Przedsiębiorcy, którzy zdecydowali się przystąpić do protestu, współpracują z prawnikami. Nie obawiają się już kary za przyjmowanie klientów i liczą na przychylny wyrok sądu po ewentualnym mandacie od policji.
Już dzisiaj w wielu miejscach pojawią się symbole protestu. Na stokach płonące pochodnie mają tworzyć litery „V", od słowa veto. Wśród górali widać determinację i nieustępliwość - będą walczyć o swoje biznesy.
W wywiadzie pod Wielką Krokwią Sebastian Pitoń oświadczył, że nie ma żadnych żądań wobec rządu. Nie wybaczy też decyzji, które doprowadziły do wyniszczenia branży turystycznej. Cały wywiad można zobaczyć w serwisie YouTube na kanale Tygodnika Podhalańskiego.
Wiele wskazuje na to, że turyści planujący wyjazd w przyszłym tygodniu bez problemu znajdą nocleg i będą mogli skorzystać z różnych atrakcji. Warto to jednak przemyśleć, by nie narażać siebie i innych na zarażenie koronawirusem. Rząd przedłużył obostrzenia do końca miesiąca.
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres [email protected]
Źródło: Tygodnik Podhalański