Stalowe nerwy polskiej stewardessy Wizz Aira uratowały nocny lot do Warszawy. “Może pani złożyć skargę…”
“Po locie może pani złożyć oficjalną skargę, tymczasem proszę o włożenie walizki do schowka nad siódmym rzędem” - powtórzyła po raz kolejny opanowanym tonem stewardessa Wizz Aira. Problematyczna pasażerka nie dawała jednak za wygraną. O trzeciej nad ranem postanowiła narobić rabanu na pokładzie, co o mały włos nie skończyłoby się interwencją policji.
Nie wszyscy pasażerowie potrafią się dostosować do obowiązujących norm i reguł panujących w samolocie. Przekonałam się o tym podróżując z Lizbony do Warszawy na pokładzie Wizz Aira nocnym lotem z 20 na 21 października.
Opóźnienie samolotu Wizz Aira
Początkowo nocny lot z Lizbony do stolicy Polski miał się odbyć w sobotę 21 października o godz. 1:05. Już w piątek w godzinach popołudniowych otrzymałam maila oraz SMS-a od Wizz Aira o opóźnieniu samolotu. Rejs przełożono na 3:26. Tyle dobrze, że poinformowali zawczasu. Zamiast o 6, do Warszawy mieliśmy dolecieć ok. 8:30 następnego dnia.
Na lotnisku Humberto Delgado w Lizbonie obyło się bez większych problemów. Nadanie bagażu, bramki bezpieczeństwa i oczekiwanie na lot. Mimo godzin nocnych, w porcie było kilkadziesiąt osób. Jedni spali na krzesłach, inni błąkali się bez celu po terminalu, a niektórzy zajadali ostatnie portugalskie przysmaki w strefie gastronomicznej. Mimo późnych godzin, mój organizm nie odczuwał dużego zmęczenia. Wiedziałam jednak, że tuż po wejściu do samolotu i zajęciu wskazanego na bilecie miejsca, udam się w głęboki sen. Przynajmniej taki był plan.
Burda na pokładzie Wizz Aira
Jako, że posiadałam Wizz Priority, ustawiłam się na początku kolejki. Do samolotu udałam się też pierwszym autobusem. Tuż po wejściu na pokład, zajęłam swoje miejsce w trzecim rzędzie i - zgodnie z wcześniejszym planem - powoli zaczęłam zapadać w sen. Jak się później okazało, złudne były moje nadzieje. Zegarek wskazywał kilka minut po trzeciej, wtem jedna z pasażerek z pierwszego rzędu podniosła raban.
Kobieta miała ze sobą błękitną walizkę, którą ustawiła przed swoim siedzeniem. Polska stewardessa uprzejmie zwróciła uwagę pasażerce, by ta włożyła bagaż do schowka. Kobieta ostentacyjnym tonem oznajmiła, że tego nie zrobi, gdyż miejsce na walizkę nad jej głową jest zajęte.
Faktycznie, nad rzędem numer jeden znajdował się czarny segregator z dokumentami załogi oraz papier toaletowy. Stewardessa wskazała, by pasażerka umieściła bagaż nad rzędem siódmym, gdzie było miejsce. To najwyraźniej bardzo wzburzyło kobietę, która zaczęła się awanturować z pracownicą Wizz Aira.
Awantura na pokładzie Wizz Aira
Kobieta zaczęła wymachiwać rękami i wykrzykiwać, że skoro wykupiła siedzenie w pierwszym rzędzie, to należy jej się również miejsce na walizkę tuż nad głową. Stewardessa bardzo spokojnym tonem tłumaczyła, że nie ma takiego przepisu, kobieta wykupiła bilet bez przypisanego miejsca na walizkę. “Po locie może pani złożyć oficjalną skargę, tymczasem proszę o włożenie walizki do schowka nad siódmym rzędem” - powtórzyła grzecznie stewardessa. Dodatkowo, zaproponowała umieszczenie błękitnej walizki w luku pod pokładem.
Kobieta nie dawała za wygraną. Rozkazała pracownicy Wizz Aira przeniesienie papieru toaletowego i dokumentów w inne miejsce. Stewardessa oznajmiła, że przepisy jej na to nie pozwalają i jak tak dalej pójdzie, będzie zmuszona wezwać służby.
W tym momencie włączył się inny pasażer, najprawdopodobniej znajomy kobiety, również z pierwszego rzędu. Mężczyzna wyjął telefon i zaczął nagrywać całe zajście, kierując aparat na schowek na bagaże, swoje siedzenie oraz stewardessę. Pracownica Wizz Aira natychmiast zareagowała i - nadal bardzo grzecznym i opanowanym tonem - poprosiła o zaprzestanie nagrywania. Przepychanki słowne ze strony pasażerów trwały jeszcze przez kilka minut.
Opanowana stewardessa Wizz Aira łagodziła sytuację
Dochodziła godzina planowanego wylotu, pasażerowie na pokładzie próbowali spać. Roszczeniowa kobieta nie chciała jednak słuchać rad stewardessy i postanowiła upchać na siłę swoją walizkę do skrytki nad głową. Schowek jednak nie miał prawa się domknąć.
Pracownica Wizz Aira prosiła o przeniesienie bagażu do innego rzędu, gdyż zagrażał on bezpieczeństwu pasażerów. Walizka mogła wypaść w każdej chwili. Pasażerka była coraz bardziej zdenerwowana. Postanowiła włożyć do przepełnionego wówczas schowka nad głowę dodatkową małą torebkę. W ten sposób po raz kolejny “oznaczyła” swój teren.
Stewardessa mimo stresującej sytuacji nie skapitulowała i nadal spokojnym, wyważonym tonem prosiła o przeniesienie bagaży. Na twarzach pasażerów malował się szacunek względem pracownicy Wizz Aira. Tak buńczuczne zachowanie kobiety z pierwszego rzędu wyprowadziłoby z równowagi nawet świętego.
W tym momencie współpasażer kobiety postanowił nieoczekiwanie… pomóc stewardessie. Mężczyzna, który jeszcze kilka minut wcześniej nagrywał całe zajście i dolewał oliwy do ognia powiedział, że “nie lubi robić problemów” i ułożył pozostałe bagaże tak, że walizka kobiety zmieściła się nad jej głową. Uspokojona pasażerka w końcu usiadła, a samolot wystartował w kierunku Warszawy.