Samolot Ryanaira musiał awaryjnie lądować chwilę po starcie. Pozbywał się paliwa nad morzem
Sezon wakacyjny dopiero przed nami, ale już teraz wiele osób decyduje się na wakacyjne wyjazdy. Z urlopu najpewniej wracała część pasażerów Ryanaira lecąca z portugalskiego Faro. Niestety ich podróż zaczęła się awaryjnym lądowaniem.
Pasażerowie Ryanaira, którzy w poniedziałek lecieli z Faro (stolica regionu Algarve w Portugalii) bez wątpienia przeżyli chwile grozy. Samolot doznał awarii chwilę po starcie, przez co, zamiast lecieć do Wielkiej Brytanii, krążył nad morzem, zrzucając paliwo.
Wszystkie służby w pogotowiu z powodu awarii Ryanaira
Do awarii samolotu doszło nagle. Maszyna wystartowała ok. godziny 13:30 i miała zmierzać w kierunku Birmingham w Wielkiej Brytanii. Jednak po chwili zaczęły się problemy techniczne. Jak podaje CNN, najprawdopodobniej doszło do awarii klap.
Ogłaszając żółty alarm, w stan gotowości postawiono wszystkie służby lotniskowe. Maszyna w porcie w Faro wylądowała ok. godziny 15. Jak dodał serwis record.pt, samolot przez 1,5 godziny krążył nad morzem, pozbywając się paliwa, aby móc awaryjnie wylądować.
Na pokładzie Ryanaira było 188 osób
Z przekazanych przez CNN informacji wynika, że na pokładzie samolotu lecącego z Portugalii do Wielkiej Brytanii leciało 188 osób. Na szczęście samolot wylądował bezpiecznie, a żaden z pasażerów i członków załogi nie został ranny.
Maszyna trafi teraz na przegląd, gdzie mechanicy zajmą się naprawą usterki, a także ustaleniem jej przyczyny. Pasażerów czekała natomiast przesiadka do innego samoloty irlandzkiego przewoźnika.
Niebezpieczne incydenty na polskich lotniskach
W ostatnich dniach do niebezpiecznych zdarzeń dochodziło również na polskich lotniskach. W niedzielę w odległości zaledwie 30 metrów od lądującego samolotu PLL LOT przeleciał niezidentyfikowany dron.
Do podobnego incydentu doszło również w pobliżu lotniska w Katowicach. W poniedziałek 15 maja dron znajdował się ok. 50 metrów pod maszyną. Odpowiednie służby zajmują się już wyjaśnieniem obu incydentów.