Górale są wściekli. Zrozpaczeni powiedzieli wszystko, uderzyli w rząd
Rząd Prawa i Sprawiedliwości do tej pory mógł liczyć na wysokie poparcie górali z Podhala. Wszystko zmieniło się po wprowadzeniu nowych restrykcji związanych z koronawirusem. Nie dość, że hotele i obiekty noclegowe mają pozostać zamknięte, to ferie zostały skumulowanie w jednym terminie.
Rząd pod odstrzałem górali z Podhala
- Podhale ma jedną fabrykę, to góry i turystyka. Nie ma tu człowieka, którego nie zabolą ostatnie rządowe decyzje. Premier mówi o 100 dniach solidarności. Niech rząd ją okaże, rezygnując z pensji - mówi rozgoryczony Tomasz Gut, restaurator w Zakopanem i właściciel pensjonatu w Kościelisku, cytowany przez portal Money.pl.
W rozmowie z portalem Money.pl, górale skarżą się na decyzję rządu oraz na niedostateczną pomoc ze strony państwa. Jak twierdzą, nowe restrykcje odczuje każdy mieszkaniec regionu, a takie działania mogą doprowadzić do katastrofy.
- Boli mnie, że płacę tyle lat podatki, zatrudniam ludzi, a teraz rząd się wypina na mnie i na innych przedsiębiorców, którzy regularnie z Podhala dowożą pieniądze do budżetu - mówi Tomasz Gut.
Jak twierdzą, niewiele zmieni również otwarcie galerii handlowych, które w momencie zamknięcia turystyki i tak świecą pustkami. Głównymi klientami sklepów w Zakopanem są bowiem turyści, których przyjazd jest obecnie uniemożliwiony.
- Krupówki już wyglądają jak deptak w Czarnobylu. Co z tego, że otworzą galerie handlowe. Jeżeli w Zakopanem nie działa gastronomia, hotele, to nie działa nic i przekłada się to na mój biznes - mówi Marcin Jurczuk, właściciel butiku PolscyProjektanci.com z Centrum Handlowego Krupówki 40, które decyzją rządu, jak inne w kraju, zostanie otwarte w sobotę 28 listopada.
- Otwarcie galerii nic nie zmieni. Klientów i tak nie będzie. Bez grudnia i stycznia nic nie zarobimy do czerwca. Te miesiące pozwalają przetrwać do czerwca, potem latem zarabia się na posuchę od września do grudnia. Tu nie ma sezonu cały rok, jak myśli cała Polska - dodaje Jurczuk dla Money.pl.
Według informacji podanych przez Money.pl, górale mają być wstrząśnięci również postawą wiceministra rozwoju, pracy i technologii, który jeszcze przed konferencją miał zapewniać o wydłużeniu ferii. Podczas wyborów Andrzej Gut-Mostowy w Zakopanem zdobył 12 432 głosów. Ten wynik może się nie powtórzyć.
- To niebywałe, co robią. Gut-Mostowy tuż przed konferencją premiera, który w sobotę oznajmił, że ferie będą skumulowane i domowe, mówił o ich wydłużeniu, by ograniczyć liczbę osób, które będą wypoczywać w jednym miejscu. To pokazuje, jak to nieprzemyślana decyzja - mówi Tymoteusz Mróz, prowadzący pensjonat w Zakopanem, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej Made in Zakopane i radny stolicy polskich Tatr.
Tomasz Gut, który zaznacza, że wiceminister Gut-Mostowy jest zapewne jego dalszą rodziną, prowadzi cenioną na Krupówkach Restauracji Zakopiańskiej, kolejną w Tatrzańskim Parku Narodowym, pensjonat i domki w Kościelisku.
- Do marca zatrudniałem 30 osób w restauracji, teraz już tylko 18. To i tak dużo jak na obecny ruch, ale miałem nadzieję, że zima da zarobić. Teraz to już nieaktualne i pewnie ograniczymy zatrudnienie do absolutnego minimum - mówi Gut.
1. Pani Ewa miała wrócić z wakacji do Polski. Zabolało ją gardło i się zaczęło2. Od dziś w Kauflandzie kupisz specjalne produkty, których w tym roku jeszcze nie było. I trafisz na niejedną promocję3. Skandal wokół Julii Wieniawy. Wystarczyło jedno zdjęcie z wakacji, aby wywołać burzę. Teraz się tłumaczy
Branża narciarska nie traci nadziei
Przedstawiciele branży narciarskiej są w równie opłakanej sytuacji, jednak wciąż starają się negocjować z rządem. W poniedziałek Zrzeszenie Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne, do którego należy ponad 90 proc. właścicieli takich obiektów w Polsce, obradowało od rana - informuje Money.pl
- Jesteśmy po konferencji z ministrem Gowinem, przekazaliśmy nasze propozycje otwarcia branży i mamy nadzieję na pozytywne rozpatrzenie. Nie myślimy na razie, co to będzie da nas oznaczało, jeżeli sezon miałby się zacząć w drugiej połowie stycznia - mówi z wyraźną nadzieją w głosie Adam Marduła, prezes spółki Tatry Super Ski, która oferuje jeden skipass na 96 tras w 19 stacjach narciarskich regionu.
Nadzieje na pozytywne rozwiązanie sprawy wyraziła również Katarzyna Strama z Centrum Narciarskiego Nosal, które skupia się na szkoleniu dzieci i młodzieży. Jak podkreśla, dla nich skumulowane ferie to olbrzymi problem.
- Jeszcze walczymy. Jeśli jednak rządzący zdania nie zmienią, to sezon dla nas jest stracony. Nasza szkoła zatrudnia 80 instruktorów, mamy wyciągi, karczmę i tygodniowe turnusy, na które na ferie przyjechało w zeszłym roku 3 tys. dzieci. Jak nikt nie przyjedzie, będzie dramat - mówi Strama.
Źródło: Money.pl