Przed Królową Podlasia ludzie padają na kolana. To cudowne miejsce odwiedzają tłumy turystów
Choć żyjemy w czasach racjonalizmu, nauki i logicznego wyjaśniania świata, to niektóre elementy tej logice się wymykają. Od setek lat miliony ludzi na całym świecie przypisują cudowne moce obrazom lub przedmiotom. Tak również jest w lubelskiej wsi Kodeń.
Kodeń zamieszkują zaledwie 1583 osoby, jednak trzy razy do roku miejsce to tętni życiem, jak niewiele innych. W dni odpustów ściągają tu tysiące wiernych, którzy szukają siły i pomocy w modlitwie do świętego obrazu Matki Boskiej Kodeńskiej Królowej Podlasia, którego historia jest niezwykle burzliwa.
Z ziemi włoskiej do polskiej. Jak Sapieha ukradł Królową Podlasia
Historia cudownego obrazu Matki Boskiej Kodeńskiej sięga CI wieku. Dzieło miał namalować abp Augustyna z Canterbury na prośbę papieża Grzegorza I. Malowidło przez stulecia zdobiło papieską kaplicę w Rzymie. Jednak w XVII wieku, a dokładnie w 1630 roku pojawił się tam książę Mikołaj Sapieha.
Sapieha zwany również Pobożnym był znany ze swej religijności. Jednak w trakcie budowy rodzinnego kościoła w Kodniu zachorował i w efekcie został sparaliżowany. Polecono mu wówczas udać się na pielgrzymkę do Rzymu. Po trudach podróży Sapieha na zaproszenie papieża wziął udział w mszy świętej, a po modlitwie przed obrazem Matki Boskiej miał doznać całkowitego uzdrowienia.
Po odzyskaniu sprawności książę prosił papieża, aby ten podarował mu cudowny obraz. Kiedy ten odmówił, Sapieha postanowił wykraść dzieło. Kara była straszna, jak na tamte czasy. Papież nałożył na Polaka ekskomunikę, zakazał mu wstępu do kościoła. Jego żonę ogłoszono wdową, a dzieci sierotami. Sapieha nie mogąc znieść takiej sytuacji, udał się ponownie do Rzymu, aby błagać o przebaczenie i zdjęcie kary. Misja zakończyła się sukcesem, a nawet więcej. Papież oficjalnie podarował szlachcicowi cudowny obraz.
Niewielki Kodeń został "Częstochową Podlasia"
W XIX wieku na skutek konsekwencji powstania styczniowego cudowny obraz został zabrany z kodeńskiej świątyni i przeniesiony do Częstochowy, a kościół zamknięto na wiele lat. Na miejsce wrócił dopiero po ponad 60 latach. W murach kościoła św. Anny w Kodniu znajduje się od 4 września 1927 roku.
Od tego momentu każdego roku gromadzą się tam tysiące wiernych, którzy świętemu wizerunkowi powierzają swoje troski, zmartwienia i modlitwy. Wielu wiernych decyduje się również na obejście ołtarza, na którym zawieszony jest obraz, na kolanach. Ma to pomóc w spełnieniu intencji maszerującego.
Odpust w Kodniu to wielka uroczystość dla wierzących
Kodeń jest stałym miejscem pielgrzymek i szkolnych wycieczek. Jednak prawdziwe tłumy wiernych gromadzą się tutaj głównie w wakacje, kiedy to ma miejsce kilka odpustów.
Pierwszy z nich przypada zawsze 2 lipca. Właśnie wtedy obchodzone jest Święto Matki Bożej Kodeńskiej, którą zwykło się nazywać Królową Podlasia. Jest to również Diecezjalny Dzień Chorego. Z tej okazji na miejsce przybywają tysiące wiernych, którzy modląc się do Królowej Podlasia, błagają o dar uzdrowienia dla siebie lub swoich bliskich.
Kolejne hucznie obchodzone święto przypada w dniach 14-15 sierpnia. Jest to główny odpust w kodeńskim sanktuarium. "Tego dnia wspominamy również kolejną rocznicę koronacji obrazu koronami papieskimi. Była to trzecia w historii Polski taka koronacja. Miała miejsce w Kodniu 15 sierpnia 1723 roku" – przypomina na swojej stronie Sanktuarium Maryjne w Kodniu.
8 września mury świątyni w Kodniu trzęsą się od dźwięku dziecięcego śmiechu, a czasami płaczu. Właśnie tego dnia obchodzone jest święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Z tej okazji w sanktuarium gromadzą się rodziny z dziećmi, a także kobiety w ciąży. Dwa mniejsze odpusty odbywają się również 26 lipca (w dniu wspomnienia św. Anny) i w uroczystość Zesłania Ducha Świętego.
Czy w Kodniu naprawdę dzieją się cuda?
Dowodów na to, że obraz w Kodniu posiada cudowne właściwości, równocześnie jest wiele, a także nie ma żadnych. Na przestrzeni wieków nie brakuje świadectw osób, które twierdzą, że m.in. odzyskały zdrowie dzięki modlitwie do Królowej Podlasia.
"Jako kustosze kodeńskiego sanktuarium niejednokrotnie mieliśmy okazję spotykać takich ludzi, którzy w różnych sytuacjach życiowej biedy, gdy rozsądek, doświadczenie i nauka odbierały im nadzieję, przybywali do Matki prosić o ratunek. Trudno nam przedstawiać i omawiać te kazusy. Wymaga tego – naturalna w takich sytuacjach – dyskrecja. Możemy jedynie zaświadczyć, że zdarzają się. To sprawia, że rosną sława i kult Matki Bożej Kodeńskiej do której przybywają coraz liczniej pielgrzymi, by prosić, dziękować, zawierzać…" – informują Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Na stronie internetowej sanktuarium nie brakuje wyznań wiernych, którzy opowiadają, jakich łask doświadczyli po modlitwie w Kodniu.