Ferie w Polsce w czasach PRL-u. Mimo skromnych wyjazdów zabawy było bez liku, nie da się zapomnieć
PRL to okres, który mocno odcisnął piętno na polskiej historii. Z drugiej jednak strony, dzisiejsi 50-latkowie wspominają tamte czasy ze łzą w oku. Mimo niewielu perspektyw, głębokiej zapaści gospodarczej, to tysiące osób wciąż nie może zapomnieć niesamowitego klimatu, który panował zwłaszcza w czasie ferii zimowych. Skromne wyjazdy nie ograniczyły wyobraźni Polaków, a zimowe dni lat 80. wspominane są z wielkim sentymentem.
Ferie zimowe w PRL-u
Nie da się ukryć, że w wyniku kiepskiej kondycji polskiej gospodarki w czasach PRL, Polaków nie było stać na dalekie podróże po Polsce, nie mówiąc już o wyjazdach zagranicznych. Wyjazdy były skromne, ale jak wspominają je dzisiejsi 50-latkowie zabawy było bez linku, której do dziś nie można zapomnieć.
Nie tylko dziś, ale również w czasach PRL-u polskie morze było jednym z najchętniej wybieranych regionów, gdzie Polacy spędzali ferie zimowe. Płaski teren, oraz brak stoków narciarskich nie sprawiło, że wycieczka była nieudane. Wręcz przeciwnie, wychowawcy (bo dzieci głównie jeździły na zorganizowane wyjazdy, kolonie) potrafili zapewnić moc atrakcji.
Nad morzem nie było popularnego dziś morsowania. Żaden z wychowawców nie myślał o wchodzeniu do zimnej wody z dziećmi. Zresztą, książkowa zima w latach 80. i niskie temperatury sprawiały, że morze niemal cały sezon morze pokryte było krą.
Po silnych wiatrach bywało, że morze wyrzucało duże bryły bursztynu, a dzieci mogły przypatrywać się, jak rybacy wyławiają je z wody. Poza bursztynem morze odsłaniało śmieci, w których dzieci mogły pogrzebać i odnaleźć w nich prawdziwy skarb w postaci bursztynu, o którym można było pomarzyć w sezonie letnim.
Zimowisko nad morzem i w górach w PRL-u
Obowiązkowymi punktami zimowiska, bez względu na to, w jakim miejscu było zorganizowane, były wojna na śnieżki, lepienie bałwana oraz kulig. Nie obyło się bez życia towarzyskiego, które najczęściej toczyło się wewnątrz ośrodka.
W czasach PRL-u prężnie działały hufce harcerskie, które bardziej niż kto inny, organizowały zimowe wyjazdy dla swoich podopiecznych. Wyjazdy odbywały się nie tylko nad morze, ale również na południe Polski.
Z relacji osób, które dorastały w latach 80. wiemy, że już sama podróż pociągiem była niezwykła atrakcją. Podróże nie były codziennością, dlatego kilkanaście godzin w pociągu było niebywałą frajdą dla dzieci.
Zabawa na stokach nie skupiała się tylko na nartach i jeżdżeniu na drogim sprzęcie. Wiele osób nie mogło sobie pozwolić na zakup nart, ale nikomu ten fakt nie przeszkadzał. Podczas wyjazdu w góry wystarczył kawałek worka foliowego, aby zjechać z górki i mieć ubaw po pachy.
Może się wydawać, że dziś dzieci mają znacznie więcej, niż ich rodzice, czy dziadkowie w czasach PRL-u. Mimo pandemii istnieje wciąż możliwość podróżowania i wyjazdów na ferie zimowe, w przeciwieństwie do lat 80. Przesyt współczesnych czasów zasłonił jednak to, czego możemy pokoleniu z PRL-u pozazdrościć, czyli stopniowe eksplorowanie Polski, jak innej planety. Coś niezwykłego.
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres [email protected]
Źródło: WP