Wracają do obostrzeń i wskazują winnego sytuacji. Trudna walka w gminach na zachodzie UE
Portugalia szybko wprowadziła szereg restrykcji, które nie pozwoliły koronawirusowi na rozprzestrzenianie się. Niestety równie szybko zaczęła z nich rezygnować, a część społeczeństwa poczuła się zbyt bezpiecznie i zapomniała o zagrożeniu. W efekcie mamy do czynienia z drugą falą epidemii, którą próbuje się zatrzymać przywracając wiele zakazów. Podobna sytuacja miała miejsce w Czarnogórze, która jako pierwsza ogłosiła wygraną z epidemią.
Portugalia dobrze rozpoczęła walkę
Za pierwszy dzień izolacji i restrykcji uważa się 13 marca. Od tego czasu Portugalczycy bardzo pilnowali przestrzegania zasad, widać było, że wspierają decyzje władz. Dzięki ogólnej mobilizacji udało się utrzymywać niski poziom zakażeń, a media donosiły o sukcesach tgo kraju i możliwości spędzenia tam bezpiecznych wakacji. Wiele się zmieniło, odkąd zaczęto rezygnować z kolejnych restrykcji.
- Daty, które miały dla wielu ogromne znaczenie to 4 i 18 maja i 1 czerwca, kiedy można było już powoli i przy dodatkowych ograniczeniach, korzystać z usług w salonach fryzjerskich, napić się z przyjaciółmi wytęsknionej kawy w kawiarni, pójść na mszę świętą, do pustego muzeum, kina czy zrobić zakupy w galerii handlowej - powiedziała w wywiadzie dla Onetu Patrycja Bielska Couto, Polka mieszkająca w Portugalii od ponad 20 lat.
Mogło się wydawać, że wszystko zmierza ku wyjściu z kryzysu, lecz premier ogłosił, że od 1 lipca zostaną przywrócone restrykcje w 19 gminach usytuowanych w aglomeracji Lizbony. Portugalia została podzielona na trzy obszary, w których obowiązują różne zasady. Tam, gdzie liczba infekcji przyrasta bardzo szybko, mieszkańcy muszą się liczyć z mnóstwem ograniczeń. W regionach, które mają niewiele zachorowań lub wszyscy są zdrowi, życie wróciło juz niemal do normy.
Wiadomo, kto zawinił
- Obluzowanie obostrzeń, przyjaźnie grzejące słońce i portugalski czerwcowy kalendarz, w którym oprócz tradycyjnego zakończenia roku szkolnego widnieje wiele świątecznych dat wolnych od pracy, spowodowały zbyt szybkie i często bezmyślne organizowanie "nielegalnych spotkań" w dużych grupach, szczególnie młodych ludzi. Tego typu zdarzenia, choć nieliczne, odnotowano w regionie obszaru metropolitalnego Lizbony - wyjaśniła w wywiadzie dla Onetu Patrycja Bielska Couto.
2 . Najnowsze informacje dotyczące frekwencji wyborczej. Aż ciężko uwierzyć w dane
Drugim powodem znacznego przyrostu liczby przypadków jest częstsze wykonywanie testów. Wcześniej wiele osób mogło nie wiedzieć o tym, że "złapały" koronawirusa i w statystykach sytuacja wyglądała przyzwoicie. Jak zapewnia Minister Zdrowia Marta Temido, jest dużo większa liczba wykonywanych testów w AML (Obszar Metropolitalny Lizbony), a to zwiększa wykrywalność zachorowań.
Źródło: Onet