Polka miała spędzić urlop marzeń w Turcji. "Mówili tylko: ciesz się, że żyjesz"
Turcja to niezmiennie najchętniej wybierany kierunek przez polskich turystów. Na Riwierze Tureckiej urlop marzeń spędza ponad milion Polaków rocznie. W tym gronie była również Renata i jej rodzina. Jednak ich urlop z pewnością nie był spełnieniem marzeń.
Turcja oferuje wczasowiczom piękną pogodę, wyśmienitą kuchnię i przystępne ceny. Z tego powodu kierunek ten każdego roku wybierają miliony turystów z całego świata. Ucieczki od codziennych obowiązków w Alanyi na południu kraju szukała również Renata – Polka na co dzień mieszkająca w Wielkiej Brytanii. Jednak jej urlop mógł skończyć się tragicznie z powodu pożaru.
To miał być urlop marzeń w Turcji
Pani Renata wakacje w Turcji postanowiła spędzić na przełomie maja i czerwca. To dobry moment na wypoczynek w Alanyi, ponieważ pogoda zachęca już do plażowania, a miasto nie jest jeszcze zatłoczone. Dodatkowo ceny są znacznie niższe niż w szczycie sezonu.
Polka urlop zarezerwowała za pośrednictwem biura loveholidays, które oferowało bardzo atrakcyjne ceny. Niestety już chwilę po przyjeździe na miejsce pojawiły się pierwsze problemy. Darmowy internet był dostępny wyłącznie w lobby, a standard pokojów nie pokrywał się z ofertą na stronie internetowej. Cała rodzina stwierdziła jednak, że przyjechali cieszyć się słońcem i pogodą, a nie siedzieć w hotelowym pokoju.
Kiedy leżeli nad basenem w ich pokoju doszło do pożaru
Jednak ich tygodniowy urlop już czwartego dnia zmienił się w horror z powodu klimatyzacji. Jak przyznała w rozmowie z Interią kobieta, na początku rodzina nie chciała jej uruchamiać. Dzieci są alergikami, a jedno ma również astmę. Jednak ostatecznie wysokie temperatury sprawiły, że rodzina postanowiła schłodzić pokój.
Po nieprzespanej nocy Renata z mężem postanowili, że włączą klimatyzację w ciągu dnia. Kiedy oni będą wypoczywać nad basenem, pokój się ochłodzi, dzięki czemu spędzenie w nim nocy będzie przyjemniejsze. Dobry plan runął w gruzach, kiedy pracownik hotelu zaczepił ich na basenie, informując, że w ich pokoju wybuchł pożar.
Na miejsce wezwano służby. Strażacy szybko opanowali sytuację, ale wiele rzeczy rodziny, w tym ubrania i elektronika, uległy zniszczeniu. Choć w oficjalnym raporcie nie podano przyczyn wybuchu pożaru, to Renata nie ma wątpliwości, że doszło do niego z powodu usterki klimatyzacji.
Zrujnowane wakacje i nędzna rekompensata ze strony biura podróży
Po całym zajściu rodzinę przeniesiono do innego pokoju. Dodatkowo wczasowicze otrzymali trzy karty internetowe. Hotel przekazał również do pralni ich ubrania. Jednak na dalszą pomoc nie mogli liczyć.
– Dostaliśmy nowy pokój i internet dla trzech osób. I oni twierdzili, że to jest wszystko, co mogą dla nas zrobić. Nikt nie przeprosił. Mówili tylko: ciesz się, że żyjesz – przyznała kobieta w rozmowie z Interią.
Renata nie zamierza się jednak poddawać i będzie walczyć z biurem podróży o odzyskanie kosztów wycieczki, a także o odszkodowanie. Jak na razie loveholidays zaproponowało jej jedynie 400 funtów zwrotu i voucher w wysokości 100 funtów na kolejne wakacje. Wszystko to "w geście dobrej woli".
– Na wakacjach jest fajnie, dopóki masz pieniądze i nic się nie dzieje. A jak coś się stanie, zostajesz bez niczego, to z naszego doświadczenia wynika, że nagle człowiek staje się niewidzialny. Jest zwyczajnie olewany. I nie usłyszy nawet słowa wsparcia – przyznała. Dodała również, że nie warto oszczędzać na ubezpieczeniu, ponieważ może sie ono okazać się bardzo przydatne.