Ewakuacja na Lotnisku Chopina. Służby natychmiast zamknęły hale przylotów
Dzisiejszy dzień na Lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie zaczął się bardzo nerwowo. W godzinach porannych w hali przylotów lotniska zarządzono ewakuację pasażerów. Powodem był podejrzany bagaż.
Część pasażerów musiała opuścić miejsce, w którym oczekiwała na wyjście z portu. Do akcji wkroczyli pirotechnicy i policja.
“Służby sprawdzają znaleziony bagaż ”
Pozostawienie na lotnisku bagażu to nic nowego dla turystów. Za każdym razem budzi to jednak uzasadniony niepokój wśród służb i obsługi portu. Podróżnym często przypomina się, że jeśli na terenie lotniska znajdą bagaż pozostawiony bez opieki właściciela, należy to jak najszybciej zgłosić. W takim przypadku niemal za każdym razem dochodzi do natychmiastowej kontroli pozostawionych rzeczy.
Tak było również 10 lipca na warszawskim Okęciu. W związku ze zdarzeniem niezbędna była ewakuacja podróżnych. “Służby sprawdzają znaleziony bagaż ”- przekazał konsultant informacji dla podróżnych.
Straż uspokaja podróżnych oczekujących na samolot
Służby uspokajają zdenerwowanych pasażerów. Z przekazanych przez obsługę lotniska informacji, potwierdzono, że ewakuacja faktycznie miała miejsce, jednak już wkrótce lotnisko powrócić do normalnego funkcjonowania. "Loty odbywają się bez zmian"- dodała obsługa punktu informacji.
Służby każdy taki przypadek muszą traktować bardzo poważnie. Za każdym razem zobowiązane są wszcząć procedury alarmowe. Podstawą jest badanie pirotechniczne. "To jest lotnisko, takie sytuacje się zdarzają" - przekazał konsultant.
Port lotniczy zabezpieczyła również policja
"Te działania zakończyły się dobrze i wszystko było w porządku. Rutynowe sprawdzenie pirotechniczne nic nie wykazało i ktoś po prostu o torbie zapomniał. Nie było typowej ewakuacji, tylko przesunięcie pasażerów z jednej strony na drugą, by można było wszystko spokojnie sprawdzić " - mówiła rzeczniczka prasowa Komendy Stołecznej Policji.