Polak spędził noc na pustyni. Nagle przygarnęli go Beduini i pokazali niebywałą tradycję
Mateusz z Krakowa w zeszłym roku zdecydował się na samotną podróż do Jordanii. Kraj ten od kilku lat jest popularnym kierunkiem wśród turystów z Polski. Wszystko dzięki tanim liniom lotniczym Ryaniar, które proponowały jeszcze przed pandemią koronawirusa bezpośrednie loty na Bliski Wschód. Była to pierwsza solo podróż Mateusza. Polak od zawsze marzył o spędzeniu nocy na pustyni nad rozgwieżdżonym niebem. Wszystko szło zgodnie z planem, dopóki nie pojawili się Beduini.
Polak spędził noc na pustyni
Mateusz jeszcze przed pandemią koronawirusa zdecydował się na podróż z Krakowa do Jordanii. Nie mógł doczekać się wyprawy, ponieważ kraje Bliskiego Wschodu zawsze były jego cele. Marzył również o nocy na pustyni nad rozgwieżdżonym niebem.
Polak w rozmowie z redakcją turysci.pl opowiedział o tym, co go spotkało na samotnej wyprawie. Jak sam podkreślił, od momentu wylądowania wszystko szło zgodnie z planem.
— Wylądowałem w Amman, w stolicy Jordanii. Chciałem dostać się na południe kraju, ze względu na to, że jest tam o wiele cieplej, a po drugie przyświecał mi jeden cel - noc na pustyni. No więc ruszyłem. Bardzo szybko udało mi się znaleźć transport na południe kraju, także jechałem z myślą, że zrealizuje za chwilę jedno ze swoich marzeń — opowiada redakcji turysci.pl Mateusz.
Głównym celem Mateusza była pustynia Wadi Rum , która nie została wybrana przez Polaka przypadkowo.
— Gdy dowiedziałem się, że są bezpośrednie loty do Jordanii, to wiedziałem, że noc na pustyni zrealizuje na Wadi Rum. Kręcili tam Marsjanina. To jeden z moich lubionych filmów, więc też chciałem się poczuć jak na Marsie. To też jest moje marzenie, choć nie wiem, czy do zrealizowania — zdradził Mateusz.
Mieszkańcowi Krakowa udało się dojechać do celu. Równie szybko znalazł miejsce do spania i mógł na spokojnie rozkoszować się klimatem miejsca . Jak sam podkreślił, uczucie spełnienia jednego z marzeń było nie do opisania.
— Nie wiedziałem, czy chce mi się śmiać, skakać czy płakać. Taki byłem szczęśliwy. Chłonąłem to miejsce całym sobą. Teraz nawet jak o tym opowiadam to mam dreszcze — powiedział Mateusz.
W pewnym momencie spokój Polka został zburzony przez Beduinów, którzy posiadają swoje kempingi na Wadi Rum. Z relacji Mateusza wynika, że nie byli groźnie nastawieni.
— Gdy nagle zobaczyłem trzech Beduinów, idących w moją stronę, miałem trochę cykora. Ja sam, a ich trzech. Gdy do mnie podeszli byłem zaskoczony, że tak dobrze mówią po angielsku. Wydali się bardzo mili, więc nawet poczułem się głupio, że pomyślałem, że mogą zrobić mi jakąś krzywdę. Zaprosili mnie na kolację do jednego z kempingów. Byli tak mili, że ciężko mi było im odmówić. Mówili też, że mają gości, więc będzie z kim porozmawiać. No więc poszliśmy. Gdy weszliśmy na teren kempingu, stanąłem jak wryty. Zobaczyłem, jak inni Beduini kopią 2-metrowy dół. W jednej chwili świat stanął mi przed oczami, serce zaczęło wariować. Byłem bardzo przerażony. Gości żadnych nie było. Chciałem uciekać. Dopiero po chwili (choć mi wydawało się, jakby to trwało wieczność) zobaczyłem turystów, którzy podeszli do dołu z telefonami i zaczęli nagrywać, jak Beduini wyciągają z niego gorące jedzenie. Dopiero wtedy dowiedziałem się, że to ich tradycja i atrakcja dla podróżnych jednocześnie — spuentował Mateusz z Krakowa.
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres redakcja@turysci.pl
Artykuły polecane przez redakcję Turysci.pl:
-
Afera wokół testów na koronawirusa w Polsce. Nie zwolnią z kwarantanny?
-
Stało się, wprowadzają koronapaszporty. Będą sprawdzać, kto się zaszczepił
-
Chcą wprowadzić opłatę dla turystów w Polsce. Zapłacimy za coś, co od lat jest darmowe undefined