Polacy poszli do knajpy na Sycylii. Kiedy dostali rachunek byli w szoku
Sycylia to bez wątpienia jedno z ciekawszych miejsc do odwiedzenia w sezonie wakacyjnym, ale nie tylko. Wyspa zachwyca gościnnością mieszkańców, niesamowitymi widokami, a także wyśmienitą kuchnią. Choć w restauracjach na turystów czeka niespodzianka.
Czytelnicy “Faktu” postanowili podzielić się nietypowym doświadczeniem z wakacji na Sycylii. Grupa znajomych podczas urlopu chętnie korzystała z dobrodziejstw tamtejszej kuchni. Jednak kiedy przychodził moment płacenia, paragon bardzo ich zaskakiwał.
Nietypowe rachunki z wakacji. W Polsce tego nie znajdziecie
Jak wyjaśnili wczasowicze, w restauracjach nie planowali się ograniczać. Zamawiali specjały lokalnej kuchnie, owoce morza i napoje, również te alkoholowe. Kiedy kończyli biesiadowanie, a kelner przynosił im rachunek, zawsze byli zaskoczeni.
Na paragonie nie było bowiem wymienione ani jedno danie. Zamiast tego widniała ostateczna kwota, jaką trzeba zapłacić. – Gdy w pierwszej knajpie dostaliśmy rachunek bez wyszczególnionych zamawianych posiłków, a jedynie z samą finalną ceną, pomyśleliśmy, że po prostu właściciel lekkoduch. Szybko złapaliśmy kontakt, pięknie nas ugościł, rachunek wyszedł niewielki, więc absolutnie nie mieliśmy zamiaru się czepiać – wyjaśnił jeden z turystów.
Nietypowy system nie jest oszustwem
Sytuacja związana z nietypowym paragonem powtarzała się jednak w kolejnych restauracjach. W jednej z nich grupa przyjaciół postanowiła nawet sprawdzić, czy przypadkiem lokal nie próbuje ich oszukać.
– Nawet raz sami przeliczyliśmy, czy kwoty mniej więcej się zgadzają. I tak jak przypuszczaliśmy, wszystko było w porządku. Co ciekawe, jak np. w Neapolu czy Rzymie często spotykaliśmy się z dopisanym do rachunku "coperto", czyli opłaty za stolik, tutaj była to raczej sprawa dobrowolna – dodała członkini grupy.
Ceny na Sycylii pozytywnie zaskoczyły Polaków
Wczasowicze przyznali, że podczas wyjazdu niczego sobie nie odmawiali. Na ich stole nie brakowało smakołyków, ale ostatecznie rachunki wcale nie były przerażające. Podczas pierwszej biesiady na ich stole pojawiło się ok. 10 różnych pozycji, w tym dania główne, przystawki i alkohol, a rachunek wyniósł 140 euro, czyli ok. 622 zł. Przy pięcioosobowej ekipie daje to ok. 124 zł od osoby.
Podczas wieczornej zabawy zamawiali drinki i desery. Wówczas kwoty z rachunku również były zbliżone do tych w Polsce. Ostatecznie za zabawę zapłacili 58 euro (ok. 258 zł), co w przeliczeniu na osobę daje ok. 51 zł.