Polacy pojechali na jarmark do Drezna. Zostali wyrzuceni z pociągu tuż przed granicą
Jarmark w Dreźnie to jedna z najpopularniejszych wśród Polaków atrakcji świątecznych. Niemieckie miasto znajduje się nieco ponad 100 km od Polskiej granicy. Łatwo można tam dojechać także bezpośrednim transportem publicznym na przykład z Wrocławia. Niestety, tym razem pojawiły się spore problemy…
Około 150 pasażerów z Polski zostało wyrzuconych z pociągu i pozostawionych bez pomocy po niemieckiej stronie granicy. Większość z tych osób wracała właśnie z Jarmarku Bożonarodzeniowego.
Polacy pojechali na jarmark do Drezna. Nie mogli wrócić z zagranicy
Do tej bardzo nieprzyjemnej sytuacji doszło wieczorem w niedzielę 17 grudnia. Około 150 pasażerów koszystało z Promocji Drezdeńskiej, czyli cieszącego się dużą popularnością połączenia kolejowego Wrocław – Drezno i Drezno - Wrocław.
Taka podróż trwa nieco ponad 3 godziny. W Görlitz - czyli Zgorzelcu turyści mają szybką przesiadkę z Kolei Dolnośląskich na niemieckiego przewoźnika Die Länderbahn. Pociągi są zależne od siebie i działają wspólnie. Na stronie Kolei Dolnośląskich można znaleźć informację, że “na stacji przesiadkowej wymiana pasażerów odbywa się płynnie. Połączenia są skomunikowane w taki sposób, abyś bezpiecznie mógł się przesiąść, bez konieczności długiego oczekiwania na kontynuowanie podróży”. Niestety, nie tym razem.
Turyści z Polski zostali wyrzuceni z niemieckiego pociągu
"Na stacji Görlitz pociąg niemieckiego przewoźnika się zatrzymał i nie kontynuował trasy do Zgorzelca. Pasażerowie zostali wyrzuceni z pociągu na peron. Około 150-200 osób w jednym czasie zostało wyrzuconych, dlatego że pociąg z Görlitz nie chciał nas przewieźć za granicę kraju, bo pociąg Kolei Dolnośląskich nie zaczekał na wrocławskich pasażerów!" - przekazał Gazecie Wrocławskiej pasażer. Wkrótce do redakcji lokalnej gazety zaczęły spływać kolejne listy i skargi.
“Wracaliśmy pociągiem, który odjechał z Drezna o 18:24. Pociąg był przepełniony, więc niemiecki przewoźnik dołączył do niego nowy wagon, co spowodowało 20-minutowe opóźnienie pociągu. Byliśmy jednak pewni, że nie wpłynie to na naszą dalszą podróż, i że w Zgorzelcu będzie czekał na nas pociąg Kolei Dolnośląskich. Wielkie było więc nasze rozczarowanie gdy na dworcu w Görlitz konduktor zaczął wyrzucać nas z pociągu, tłumacząc po niemiecku, że po prostu dalej nie jedzie, a pociąg wraca z powrotem do Drezna. Około 150 osób zostało wyrzuconych na peron, bez żadnej informacji” - powiedziała w rozmowie z Gazetą Wrocławską pani Ola.
“Jak się później okazało, Koleje Dolnośląskie bez czekania na nas odjechały z dworca w Zgorzelcu, więc niemiecki przewoźnik uznał, że dowożenie nas tam nie ma już sensu, bo przecież nikt już na nas nie czeka. Niemiecki pociąg odjechał, a my zostaliśmy na dworcu bez żadnej informacji. (...) Bardzo nieprzyjemne doświadczenie, totalny bałagan i brak jakichkolwiek oficjalnych wiadomości ze strony przewoźników” - dodała pani Ola.
Według Kolei Dolnośląskich zawinił niemiecki przewoźnik
Okazuje się, że według Kolei Dolnośląskich w tej sytuacji zawinił niemiecki przewoźnik.
- “Opisana sytuacja spowodowana była odwołaniem przez niemieckiego przewoźnika dwóch pociągów na odcinku Goerlitz – Zgorzelec. Pociąg zarówno (odjazdy ze stacji Dresden Hbf) 17:24 oraz 18:24 miały skrócone trasy i nie dojechały do Zgorzelca (oba dojechały jedynie do Goerlitz). Koleje Dolnośląskie, z racji wzmożonego potoku pasażerskiego, zagwarantowały na stacji Węgliniec pięcioczłonowy pojazd 48WEc, który następnie ruszył w kierunku Legnicy” - komentuje Bartłomiej Rodak, rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich, cytowany przez "Gazetę Wrocławską".
Do bardzo niebezpiecznej sytuacji na Jarmarku Bożonarodzeniowym z udziałem turystów z Polski doszło również w Oslo.
Na ulicy padły strzały, a policja nadal wyjaśnia sprawę.