Turysci.pl Świat Odwiedziłam prawdziwe "Hawaje Europy". Tutaj nikt nie słyszał o tłumach turystów
Fot. Turyści.pl/Klaudia Zawistowska

Odwiedziłam prawdziwe "Hawaje Europy". Tutaj nikt nie słyszał o tłumach turystów

21 stycznia 2024
Autor tekstu: Klaudia Zawistowska

Mianem "Hawajów Europy" bardzo często określa się Maderę. Jednak to nie do końca prawda. Portugalia może poszczycić się innym archipelagiem wysp, którego historia powstania jest bardzo podobna do Hawajów.

O jakim miejscu mowa? Oczywiście o wulkanicznych wyspach wchodzących w skład Azorów. To cudowne miejsce oddalone od zgiełku dużych miast i tłumów turystów, to prawdziwy raj. Wiem, bo właśnie spełniłam marzenie o jego odwiedzeniu.

Jak dostać się na Azory, czyli "Hawaje Europy" i którą wyspę wybrałam?

Azory to archipelag położony na środku Oceanu Atlantyckiego. Co ciekawe, znajduje się on na styku aż trzech płyt tektonicznych – północnoamerykańskiej, euroazjatyckiej i afrykańskiej. Można więc stwierdzić, że odwiedzając jedną z tamtejszych wysp, jesteście na trzech kontynentach równocześnie.

Archipelag położony jest ok. 1500 kilometrów od wybrzeży Portugalii. W jego skład wchodzi dziewięć wysp. Największą i najpopularniejszą wśród turystów jest
São Miguel, ze stolicą w Ponta Delgada. To właśnie to miejsce udało mi się odwiedzić.

Jak dostać się na wyspę? Najlepszym i najtańszym sposobem jest podróż samolotem. Moja przeprawa zaczęła się w Warszawie, skąd poleciałam do Lizbony Ryanairem. Następnie przesiadłam się do samolotu TAP Portugal i wylądowałam w Ponta Delgada. Stamtąd można polecieć na inne wyspy archipelagu, lub ruszyć na podbój tej największej. Bilety w dwie strony (z dodatkowym bagażem w Ryanairze) kosztowały mnie niecałe tysiąc złotych.

Azory - Zawistowska(4).jpg
Punkt widokowy - Fot. Klaudia Zawistowska

Co warto zobaczyć na Azorach? Lista atrakcji São Miguel jest bardzo długa

O Azorach czytałam od dawna. Wiedziałam, że nazywanie ich "Hawajami Europy" nie jest przypadkowe. Podobnie jak te amerykańskie są wyspami wulkanicznymi zdominowanymi przez nieokiełznaną zieleń. Temperatura przez cały rok oscyluje tu na poziomie 17-25 st. C, a wilgotność powietrza jest bardzo wysoka za sprawą licznych opadów deszczu. Aura zmienia się tu błyskawicznie z powodu bardzo silnych wiatrów, o czym miałam okazję się przekonać.

Z racji na brak długiego urlopu moja przygoda na Azorach trwała tylko pięć dni, jednak były to jedne z najlepszych dni ubiegłego roku. Wszystko dlatego, że São Miguel, podobnie jak całe Azory, nie jest wyspą obleganą przez turystów. Dodatkowo przyleciałam tam w listopadzie, czyli już po sezonie. Pogoda nadal była wyśmienita – pierwsze dwa dni spacerowałam w krótkich spodenkach i koszulce z krótkim rękawem. Kolejne upłynęły pod znakiem zachmurzenia, bardzo gęstych mgieł i deszczu lejącego z nieba, ale na szczęście tylko momentami.

Azory - Zawistowska(8).jpg
Ponta Delgada - Fot. Klaudia Zawistowska

São Miguel to miejsce idealne dla tych, którzy szukają ucieczki od zgiełku dużego miasta i kontaktu z naturą. Dzięki świetnie przygotowanej stronie Visit Azores wystarczy wybrać na jakiej jest się wyspie, a następnie wskazać poziom trudności i długość trasy, a system podpowie na jaką wycieczkę można się wybrać. Dodatkowo otrzymamy również mapkę do pobrania na telefon i szacowany czas wędrówki. Na samym zwiedzaniu tutejszych szlaków można spędzić tygodnie, a atrakcji jest jeszcze więcej.

Szukałam wielorybów, a znalazłam delfiny. Później oglądałam zestresowane ananasy

Jedną z największych atrakcji tego regionu jest rejs, podczas którego można podziwiać wieloryby. Ja niestety nie miałam takiego szczęścia. W dniu, kiedy wybrałam się na wycieczkę, lało, wiało i było zimno. Chyba nawet wieloryby stwierdziły, że wolą wynurzyć się gdzie indziej. Na domiar złego wiele osób nie poradziło sobie z objawami choroby morskiej, przez co foliowe reklamówki co chwila były nieocenione. Mimo tego rejs mogę zaliczyć do bardzo udanych, ponieważ w jego trakcie udało nam się zobaczyć delfiny i to w naturalnym środowisku. Nigdy wcześniej nie miałam możliwości oglądania ich na żywo. Cena takiej wycieczki to ok. 300 zł. Rejs trwa 4 godziny.

Azory - Zawistowska(9).jpg
Azorski delfin - Fot. Klaudia Zawistowska

Na wyspie nie brakuje jednak darmowych atrakcji. Wejście na szlaki jest darmowe. Bez opłat można również cieszyć się niesamowitymi widokami. Bez żadnych opłat można także wybrać się na tutejsze plantacje herbaty i ananasów. Polecam obie. Herbaciane tarasy są świetnym miejscem do robienia zdjęć. Natomiast na plantacji ananasów można dowiedzieć się wielu ciekawostek na ich temat.

Azory - Zawistowska(5).jpg
Plantacja herbaty na Azorach - Fot. Klaudia Zawistowska

Mimo iż na wyspie jest bardzo ciepło, to ananasy hoduje się w szklarniach, a owoc dojrzewa aż trzy lata. Na Azorach znaleźli jednak na to rozwiązanie. Owoce się tutaj "stresuje". Dzięki rozpaleniu ognisk wewnątrz szklarni i zadymieniu ananasy dojrzewają o wiele szybciej.

Atrakcją o której nie można zapomnieć (ja niestety musiałam z niej zrezygnować) jest kąpiel w gorących źródłach. Najsłynniejsze są te znajdujące się w parku Terra Nostra. Jednak za wejście do nich trzeba zapłacić 10 euro, czyli ok. 44 zł. Na szczęście na wyspie nie brakuje darmowych źródeł. Warto przy tym dodać, że temperatura wody w niektórych miejscach przekracza 30 st. C. Kolejnym obowiązkowym punktem powinna być wizyta na czarnej plaży. Jedną z nich jest Praia do Fogo, gdzie przez przypadek wykąpałam się w oceanie razem z butami. Niestety nie zdążyłam uciec przed falą, robiąc zdjęcia.

Co zjeść na Azorach? Od serów po danie gotowane w gejzerze

Oprócz ananasów i górskich krajobrazów elementem, który nierozłącznie kojarzy się z Azorami, są krowy. Niektórzy żartują nawet, że na wyspach jest ich więcej niż ludzi, ale to nie prawda. Nie zmienia to jednak faktu, że dzięki dostępowi do ogromnej ilości mleka, mieszkańcy Azorów do perfekcji opanowali sztukę wyrabiania serów. Są one najczęściej twarde i bardzo wyraziste w smaku. Polecam ich skosztować.

Daniem, którego można spróbować tylko na São Miguel jest cosido. Tę potrawę można zjeść tylko w Furnas – miasteczku w centralnej części wyspy. W jego skład wchodzą mięsa, kiełbasy i  warzywa m.in. marchew, kapusta i ziemniaki. Jednak to sposób gotowania ma tutaj największe znaczenie. Wszystkie składniki wkłada się bowiem do ogromnego garnka, a następnie umieszcza w gejzerze. Tam danie gotuje się przez 4 do 6 godzin w parze o temperaturze 100 st. C. Moim zdaniem smakuje świetnie i z przyjemnością zjadłabym je jeszcze raz. Nie brakuje jednak osób, które porównują je do… mięsa z rosołu. Za porcję dla jednej osoby, którą spokojnie najadłyśmy się we dwie, zapłaciłam 18 euro, czyli niespełna 80 zł.

Azory - Zawistowska(10).jpg
Cosido - Fot. Klaudia Zawistowska

Będąc na Azorach, nie sposób nie spróbować również owoców morza. Krewetki, ryby i pozostałe przysmaki prosto z oceanu serwowane są na każdym kroku. Co ważne, ich ceny można porównać z tymi w Polsce, jednak jakość przygotowania jest o wiele wyższa. Choć nie jestem ich wielką fanką, to czasami tęsknię za smakiem makaronu z krewetkami.

Nocleg na São Miguel i transport po wyspie. Bez samochodu się nie da

Jeżeli szukacie miejsca z fantastycznymi kurortami all inclusive, piaszczystymi plażami i sokami z palemką, to Azory z pewnością nie są miejscem dla was. Na São Miguel są hotele, w tym jeden opuszczony, którego ruiny stały się nielegalną atrakcją turystyczną, ale zdecydowanie częściej zamiast pokoju w hotelu wynajmuje się tam cały apartament. W moim przypadku było to ok. 100-metrowe mieszkanie w świetnym standardzie z bardzo dobrze wyposażoną kuchnią i ogromnym salonem, położone 3 km od centrum Ponta Delgada. Za 5 nocy dla czterech osób zapłaciłam 1700 zł. A da się znaleźć miejsca tańsze od tego.

Azory - Zawistowska(6).jpg
Ruiny hotelu - Fot. Klaudia Zawistowska

W kwestii transportu na wyspie rozwiązanie jest tylko jedno. Konieczne jest wynajęcie auta. Komunikacja miejsca na São Miguel w zasadzie nie istnieje, a odległości bywają na tyle duże, że nie opłaca się jeździć taksówkami. Ponieważ moja podróż była poza sezonem, nie miałam problemu z wynajmem. Jednak jeśli chcecie tam lecieć wiosną lub latem, lepiej zróbcie rezerwację z wyprzedzeniem, bo liczba aut jest ograniczona. Za wynajem samochodu na 5 dni zapłaciłam ok. 1500 zł, ponieważ zdecydowałam się na nieco większy model niż klasyczne rozwiązanie ekonomiczne.

Kiedy najlepiej polecieć na Azory?

Jeżeli zastanawiacie się, kiedy polecieć na Azory, to mogę powiedzieć, że każda pora roku jest na to dobra. Temperatura zawsze jest podobna, a i deszczowych dni nie brakuje. Jednak ze względu na liczne hortensje, z pewnością warto odwiedzić to miejsce wiosną, kiedy wszystko budzi się do życia i zaczyna kwitnąć. Jeżeli nie boicie się nieco większego tłoku, to lato również jest dobrym momentem.

Azory - Zawistowska(7).jpg
Opuszczony kościół w pobliżu Furnas - Fot. Klaudia Zawistowska

Jesienią i zimą na wyspie jest nieco chłodniej, ale ogromną zaletą jest wówczas brak turystów. W restauracjach spotykałam głównie "lokalsów". Szlaki również były puste, a pojedyncze osoby mijałam jedynie przy największych atrakcjach.

Raj, który skradł serca Polaków. Tańszy niż Malediwy, a widoki jeszcze piękniejsze
“Kobieta w ciąży schodziła na plażę ze skały po drabinie”. Itaka zepsuła im urlop na Zanzibarze. Jest decyzja sądu
Obserwuj nas w
autor
Klaudia Zawistowska
Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@turysci.pl
turystyka Lotniska i linie lotnicze polska świat poradnik podróżnika quizy