Nowe informacje ws. akcji na Bałtyku. “Dalsze poszukiwania zagrażają bezpieczeństwu jednostki”
W czwartek 23 listopada rano załoga przebywającego w rejonie polskich platform wiertniczych tankowca Sealing zgłosiła zaginięcie jednego z marynarzy. Mężczyzna najprawdopodobniej wypadł za burtę. Akcja poszukiwawcza trwała do późnych godzin popołudniowych.
Do Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) wpłynęło zawiadomienie o zaginięciu obywatela Filipin ok. godz. 9.50.
Akcja ratunkowa na Bałtyku
Na miejsce zadysponowano dwie jednostki ratownicze - Bryzę z Władysławowa i Sztorm z Gdyni. Zaginiony marynarz pracował na tankowcu Sealing nieopodal złoża B8 przy platformie Petro Giant, tj. ok. 70 km od Gdańska. Warunki były bardzo trudne.
- Całe to zdarzenie odbywa się w rosyjskiej strefie odpowiedzialności SAR. Z racji tego, że statki należą do Lotos Petrobaltic popłynęliśmy tam gościnnie. Strona rosyjska odmówiła uczestniczenia w akcji poszukiwawczej argumentując tym, że nie mają statkó, które są w stanie pływać w tym stanie morza, czyli 7 w skali Beauforta - tłumaczył w rozmowie z portalem Turyści.pl dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa Sebastian Kluska.
Trudne warunki na morzu
W czwartek ok. godz. 18 zakończyła się akcja poszukiwawcza. - Warunki przy platformie nie pozwalają już na bezpieczne i efektywne poszukiwania. Fale mają ok. 6 metrów. Poszukiwania w tych warunkach należą do jednych z najcięższych prac, jakie wykonują ratownicy morskiej służby poszukiwania i ratownictwa - tłumaczył dyrektor MSPiR.
- Warunki nie pozwalają na użycie śmigłowców, pilot musiał zawrócić na wysokości Ustki. Popłynęły tylko nasze jednostki - dodał Sebastian Kluska.
Zakończyła się część aktywna akcji poszukiwawczej
- Bryza została zwolniona ok. godz. 17.00 ze względu na wyczerpanie fizyczne załogi. Statek na falach momentami odrywał się od powierzchni wody, były też duże uderzenia hydromechaniczne. Teraz (ok. godz. 18.00 - red.) kapitan Sztorma zameldował, że dalsze poszukiwania zagrażają bezpieczeństwu jednostki i stąd decyzja o przerwaniu prac. Jutro nie będą wznawiane - tłumaczył dyrektor.
- Przechodzimy na akcję pasywną, czyli informowanie innych statków przepływających na temat zdarzenia i proszenie o obserwacji pola pracy w poszukiwaniu ewentualnych obiektów na powierzchni wody - dodał Sebastian Kluska.