Mielno komentuje „paragony grozy" i rozpoczyna akcję „Odkłamujemy Bałtyk"
Mielno twierdzi, że informacje o horrendalnie wysokich cenach nad polskim morzem są fałszywe i startuje z akcją „Odkłamujemy Bałtyk". Restauratorzy twierdzą, że ceny są rynkowe, a podwyżki nie wynikają z chęci zysku, a wysokiej inflacji.
Mielno informację o tzw. paragonach grozy odbiera jako krzywdzące i nieadekwatne. W sieci pojawiają się w sezonie letnim zdjęcia rachunków za posiłki w nadmorskich restauracjach.
W komentarzach można znaleźć skrajne opinie - jedni potwierdzają, że taniej wyjdzie wycieczka w inne miejsce, inni uważają oburzenie za przesadne i bronią nadmorskich restauratorów, którzy muszą dopasować się do aktualnej sytuacji.
Mielno odkłamuje Bałtyk
Jak tłumaczy w rozmowie z Wyborczą Sławomir Grzyb, sekretarz generalny Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, restaurator nie ma pewności, czy nie będzie musiał ponownie zamknąć swojego biznesu z powodu lockdownu. Próbuje więc nadrobić straty w czasie wakacji.
– Jednak w wielu przypadkach ceny są niskie. Poziom rozpiętości usług gastronomicznych jest tak duży, że nie każdy musi korzystać z tych najdroższych lokali – mówił Grzyb w rozmowie z Wyborczą.
Również mieleński samorząd jest oburzony nagonką na nadmorskie restauracje. Według Mirosławy Diwyk-Kozy, rzeczniczki Urzędu Miejskiego w Mielnie, ceny zależne są od tego, jaką restaurację się wybierze.
– Pamiętać też trzeba, że ceny ryby zazwyczaj podawane są za 100 gram. A więc ryba taka nie kosztuje 6,50 zł czy 8,50 zł, bo filety ryby są większe – mówi Mirosława Diwyk-Koza. Przypomniała również, że cena ryb zależy także od jej gatunku.
Jak dodała, barometr cen wykonany w Mielnie w zeszłym roku nie wykazał on podwyżek. Miasto rozpoczęło więc akcję „Odkłamujemy Bałtyk", w której stara się odczarować wizerunek polskiego wybrzeża.
https://www.facebook.com/GminaMielno/posts/178312920972653
W restauracjach drożej, ale to tak jak wszędzie
Nie da się jednak ukryć, że ceny jedzenia poszły w górę, nie tylko w restauracjach, ale również w sklepach. Zdaniem specjalistów nie jest więc tak, że wyższe ceny wynikają z chęci zysku przedsiębiorców, a z inflacji.
– Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że mamy pięcioprocentową inflację. Inflacja rośnie w wyniku działań rządu. Jeśli więc chodzi o podwyżki cen w gastronomii, piłeczka jest po stronie rządu – mówi Sławomir Grzyb w rozmowie z Wyborczą.
Nie jest to jednak jedyny problem polskiej gastronomii - w restauracjach brakuje rąk do pracy, a pracownikom, którzy pozostali należy więcej płacić. Restauratorzy skarżą się również, że nie otrzymali wystarczającej pomocy od rządu w czasie lockdownu.
Anna Bańkowska, wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego i prezes Zachodniopomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej w rozmowie z Wyborczą zwróciła ponadto uwagę na wzrost kosztów uruchomienia i prowadzenia działalności po lockdownie.
Zauważa również, że sezon turystyczny nad morzem uległ drastycznemu skróceniu. Wzrosły również opłaty za prąd, wodę, gaz, paliwo oraz, co najważniejsze, jedzenie. Bańkowska twierdzi jednak, że nie oznacza to, że drastycznie wysokie ceny, o których słyszymy od turystów, są zawsze usprawiedliwione.
– Punkty informacji turystycznej są przygotowane także na świadczenie usług dla osób poszukujących oferty gastronomicznej odpowiedniej jakości i w różnorodnych przedziałach cenowych – mówi Bańkowska.
Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres redakcja@turysci.pl
Artykuły polecane przez redakcję Turysci.pl:
-
Pani Kasia leciała na wakacje. To, co robili Polacy na lotnisku, nie mieści się w głowie
-
Restauratorzy w Mielnie nie wytrzymali, padły bardzo ostre słowa o „paragonach grozy"
Źródło: Gazeta Wyborcza
