"Zakazane miasto" leży zaraz za granicą Polski. Przez pół wieku wywoływało lęk
Kierując się około 40 kilometrów na południe od Berlina , znajdziemy całkowicie opuszczone miasto . Nie byłoby w tym nic nadzwyczjnego, gdyby niepomnik Lenina umieszczony w centrum. Okazuje się, że kiedyś była to największa baza radzieckich wojsk poza Rosją .
Radzieckie "zakazane miasto" w Niemczech
Zossen-Wünsdorf przez miejscowych nazywane jest Zakazanym Miastem. Przed pojawieniem się Rosjan, stacjonowali tu żołnierze Wehrmachtu. Wojska radzieckie zajmowały miasto przez pół wieku, po czym opuścili je w pośpiechu na początku lat 90.
Miasto zamieszkuje obecnie około 6 tysięcy osób, a jeszcze 30 lat temu mogło ich tu być nawet 75 tysięcy. Żołnierze wprowadzili się tutaj razem ze swoimi rodzinami. W mieście znajdował się teatr, szpital, sklepy, szkoły, basen, a nawet ośrodki wypoczynkowe. Codziennie jeźdiły stamtąd pociągi do Moskwy.
W centrum stoi pomnik Lenina, na przeciwko budynku z zegarem, który zatrzymał się na godzinie 11:16 rano. Dzisiaj oba obiekty pozostają opuszczone i przypominają o przeszłości tego miejsca.
Od 1935 roku kompleks był w rękach Wehramchtu. Wybudowano tam podziemne centrum komunikacji ze ścianami grubymi nawet na 3,2 metra pod nazwą Zeppelin. Powstały również schrony przeciwbombowe, które zamaskowano pod postacią wiejskich domów.
Po opuszczeniu bazy przez nazistów, zajęły ją wojska radzieckie, przemieniając ją w sowieckie miasto w sercu Niemiec. Wtedy Wünsdorf stał się dla Niemców "Zakazanym Miastem".
Po upadku Muru Berlińskiego, zjednoczeniu Niemiec i rozpadzie ZSRR, wojska radzieckie wraz z rodzinami powróciły w pośpiechu do Rosji. Zostawiły za sobą amunicję, sprzęt wojskowy, sklepy pełne elektroniki i przedmioty codziennego użytku.
Najbardziej przykre i szokujące jest, że na miejscu pozostały również zwierzęta domowe, których szkielety do dzisiaj leżą na legowiskach w domach.
Miasto zostało wystawione na sprzedaż za równowartość 3 milionów funtów, czyli około 15 milionów złotych. Nabywca miałby się zobowiązać do przywrócenia mu dawnej świetności. Nie znalazł się jednak jeszcze nikt zainteresowany.
źródło: gazeta.pl