"Mamo, pomóż. To kwestia życia i śmierci". Rośnie tragiczny bilans po erupcji wulkanu
Tragiczny bilans ofiar śmiertelnych erupcji wulkanu Marapi wzrósł we wtorek do 22 osób - informuje BBC. W środę służby wznowiły poszukiwania zaginionych. Wśród ofiar było 11 turystów, którzy wędrowali na zboczach wulkanu. Z tej grupy cudem udało się przeżyć 19-latce. Jej nagranie z ucieczki trafiło do internetu i mrozi krew w żyłach.
"Góra Ognia", bo tak tłumaczona jest nazwa wulkanu, w niedzielę wyrzuciła słup gorącego popiołu wysoki na trzy kilometry. Ogromna chmura pokryła pyłem okoliczne wsie. Mieszkańcy zostali ewakuowani.
Rośnie tragiczny bilans po erupcji wulkanu
Do erupcji wulkanu Marapi doszło w niedzielę około godziny 15 lokalnego czasu. Wulkan położony jest w prowincji Sumatra Zachodnia, jego wysokość wynosi 2891 metrów nad poziomem morza. Podczas erupcji ogromna chmura pyłu wulkanicznego, rozpościerającą się szeroko po niebie, pokryła popiołem domy, samochody i drogi…
Góra Marapi, co w tłumaczeniu oznacza "Górę Ognia", jest jednym z najbardziej aktywnych spośród 127 wulkanów Indonezji. Jest też miejscem popularnym wśród turystów i miłośników trekkingu. Niektóre szlaki zostały ponownie otwarte dopiero w czerwcu ubiegłego roku z powodu erupcji popiołu w okresie od stycznia do lutego.
Poszukiwania turysty trwają
Podczas wybuchu w okolicy wulkanu przebywało 75 turystów. Większość z nich została ewakuowana i poddana leczeniu z powodu oparzeń. W poniedziałek ratownicy na zmianę nieśli zmarłych i rannych po trudnym terenie górskim do czekających na nich karetek. Wciąż nieodnaleziono jednego turysty.
Ratownicy przekazali, że w środę wznowią poszukiwania ostatniego zaginionego turysty. " Marapi jest nadal bardzo aktywny" - zauważył w BBC Ahmad Rifandi, który monitoruje aktywność wulkanu. O wielkim szczęściu może natomiast mówić 19-latka, która wraz z przyjaciółmi ze szkoły przebywała na wycieczce na Marapi.
"Mamo, pomóż. To kwestia życia i śmierci". 19-latka przeżyła wybuch
Media społecznościowe obiegło dramatyczne nagranie, na którym jedna z turystek, Zhafirah Zahrim Febrina, błaga swoją mamę o pomoc. Twarz 19-latki była poparzona, a włosy splątane gęstym szarym popiołem. Podczas rozmowy nie mogła przestać płakać “ Mamo, pomóż. To kwestia życia i śmierc” - słychac na nagraniu. Skarżyła się, że od popiołu wulkanicznego robi jej się gorąco. Choć wyszła z tego z ciężkimi poparzeniami to przeżyła i obecnie przebywa w szpitalu.
Archipelag indonezyjski położony jest na tak zwanym Pacyficznym Pierścieniu Ognia, gdzie stykanie się płyt kontynentalnych powoduje wysoką aktywność wulkaniczną i sejsmiczną. Najbardziej śmiercionośna erupcja Marapi miała miejsce w 1979 roku, kiedy zginęło 60 osób.