Polskie małżeństwo utknęło podczas podróży na 11 miesięcy w odległym kraju. Ujawnili całą prawdę
Z tego artykułu dowiesz się:
-
o Polakach podróżujących po Ameryce Południowej
-
o zasadach panujących w Kolumbii
-
o pięknych miejscach, które uwielbiają turyści
Polskie małżeństwo opowiedziało o swoim codziennym życiu w Kolumbii, która nie radzi sobie z ograniczaniem pandemii. Południowoamerykański kraj znajduje się w czołówce z największą liczbą zakażonych, a dobowe przyrosty infekcji utrzymują się na wysokim poziomie od początku lipca.
Małżeństwo Polaków żyje podróżą
Iza i Krzysztof Rudź podróżują po Ameryce Południowej już prawie 2 lata. Swoje przygody pokazują na blogu "ludziepodrozuja.pl" i kanale na YT pod tą samą nazwą. Napisali też książkę "Pod niebem Patagonii" i szykują się do kolejnej publikacji.
Sytuacja na kontynencie zmusiła ich do osiedlenia się w jednym miejscu, a stało się to niedługo po przekroczeniu granicy między Ekwadorem a Kolumbią. O wszystkim opowiedzieli w rozmowie z dziennikarzem Onetu.
Polacy dostali się do Ameryki Południowej wraz ze swoim samochodem terenowym statkiem cargo. To znacznie ułatwiło im pokonywanie ogromnych odległości i podziwianie najdzikszych zakątków tego rejonu świata. Po kilku miesiącach i wizycie w każdym państwie trafili do Kolumbii pod koniec stycznia 2020 r. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że zostaną na dłużej.
Zakażeń jest dużo, chociaż mieszkańcy stosują się do restrykcji
Małżeństwo zauważyło, że przyczyną tak dużej liczby zakażeń w Kolumbii może wynikać z ich stylu życia. Mieszkańcy są bardzo rodzinni, otwarci i towarzyscy. Trudno jest im unikać kontaktów, ponieważ lubią spotkania w grupach. Rząd wprowadził wiele ograniczeń, wobec których nie ma sprzeciwu, lecz życie codzienne brutalnie odsłoniło słabości społeczeństwa.
- Zamknięto wszystkie bary, restauracje, dyskoteki, hotele, siłownie. Zamknięto szkoły, przedszkola. Wprowadzono obowiązkowe maseczki, w każdym obiekcie, jak sklepy, szpitale, przychodnie, wprowadzono obowiązkowy pomiar temperatury (który obowiązuje do dziś). We wszystkich możliwych miejscach ustanowiono obowiązek dezynfekcji rąk. Każdy sprzedawca był zobligowany do zakupu dyspensera z płynem dezynfekcyjnym - wymienia pani Iza w rozmowie z Onetem.
Wyjątkowa sytuacja zapanowała w stolicy kraju Bogocie. Burmistrz wprowadziła rotacyjne zamykanie całych dzielnic. Mieszkańcy nie mogli ich opuszczać, a pozostali nie mogli się kontaktować z odizolowanymi. Mimo trudnej sytuacji Kolumbijczycy podporządkowali się, a protesty były pojedynczymi incydentami.
Turyści mają po co tam jechać
Jak przekazali państwo Rudź, najtrudniejsze były pierwsze miesiące. Lockdown dał się we znaki mieszkańcom, turyści wyjechali. Obecnie mimo wielu zakażeń mają o wiele więcej swobody, chociaż pozostały takie ograniczenia jak limit miejsc na plaży i konieczność ich rezerwacji.
- Życie codzienne jest barwne, tak jak barwna jest Kolumbia. Tętni życiem, zarówno w Bogocie, Medellin, na szlaku kawy czy na karaibskim wybrzeżu. Obecnie przebywamy w Kartagenie i poza ostrożnym podejściem do często zdarzających się kradzieży kieszonkowych, nie zauważamy większych niebezpieczeństw. Miasto stara się podobnie jak inne rejony wrócić do życia. Wiele hoteli i restauracji uzyskało pozwolenia od urzędów na otwarcie swoich drzwi dla turystów. Kolumbijczycy i niewielka liczba gości z zagranicy zaczyna odwiedzać ponownie Kolumbię - przekazali Polacy w rozmowie z Onetem.
Małżeństwo poleca wyjazd do Ameryki Południowej, która jest zróżnicowana pod względem kulturowym i przyrodniczym. Sama Kolumbia potrafi zachwycić - sanktuarium w Las Lajas, dzielnica Candelaria w Bogocie, Kartagena z piękną starówką czy Santa Marta, która była pierwszym miastem założonym przez Hiszpanów w Ameryce Południowej w 1525 roku. Południowym sąsiadem jest Peru, gdzie warto zobaczyć Machu Picchu czy rysunki z Nazca .
Źródło: Onet