Wyszukaj w serwisie
turystyka Lotniska i linie lotnicze polska świat poradnik podróżnika quizy
Turysci.pl > Polska > Koszmarna podróż z PKP. 360 minut opóźnienia i “przystanek” bez wody w szczerym polu
Marlena Kaczmarek
Marlena Kaczmarek 18.07.2023 10:50

Koszmarna podróż z PKP. 360 minut opóźnienia i “przystanek” bez wody w szczerym polu

Pociąg na stacji w Warszawie (zdjęcie poglądowe)
fot. Marek BAZAK/East News

Pasażerowie, którzy w niedzielę 16 lipca jechali pociągiem TLK "Lubomirski" na trasie Gdynia - Kraków przez Warszawę nie będą mile wspominać tej podróży. Z powodu awarii lokomotywy, przy ponad 30 stopniach i braku zapasu wody musieli schronić się w pobliskim lesie. 

O zdarzeniu jako pierwsza poinformowała Wyborcza.pl. 
 

Awaria pociągu PKP

Pociąg miał problemy już od początku trasy. Do Warszawy dojechał z ok. 1,5 godzinnym opóźnieniem. Dalej było tylko gorzej.

W okolicy Opoczna, w Dębie Opoczyńskiej maszynista bardzo gwałtownie zahamował. Na tyle, że pasażerom zaczęły wylatywać plecaki i rzeczy osobiste. W pociągu miało przebywać wówczas ok. 700 osób. Nieoficjalnie przekazano im, że uszkodzona została trakcja kolejowa, w wyniku czego złamał się pantograf odpowiedzialny za odbieranie prądu.

Na zewnątrz było ponad 30 stopni

Należy dodać, że pociąg TLK nie jest klimatyzowany, a stojąca w szczerym polu maszyna bardzo szybko się nagrzewa. Z tego powodu i pasażerowie wyszli na zewnątrz. Temperatury pokazywały wówczas ok. 35 stopni Celsjusza. 

- Woda, która była w składzie konduktorskim, skończyła się w 10 minut. Ludzie podchodzili z dziećmi i prosili o wodę, ale jej nie było. Sytuacja była nieciekawa. Zwłaszcza że widziałam tam malutkie dzieci i zwierzęta - powiedziała w rozmowie z next.gazeta.pl jedna z pasażerek, Basia. Podróżni otrzymali też batony.

Straż pożarna pomagała podróżnym pociągu TLK "Lubomirski"

Po około 90 minutach na miejscu miała się pojawić straż pożarna. Służby dowiozły ludziom wodę pitną. Konduktorzy zaś poinformowali o podstawieniu zastępczego autobusu w kierunku dworca w Opocznie. Maszyna mogła pomieścić ok. 60 osób, stąd też odbyło się kilkanaście kursów. Ewakuację rozpoczęto od kobiet i dzieci. 

Według pasażerki ewakuacja mogła trwać nawet cztery godziny. -  PKP nie miało żadnego megafonu, żeby to koordynować czy ogłaszać. Zero organizacji. To strażacy chodzili po wagonach i informowali o ewakuacji. Pomagali wydostawać bagaże i wyjść osobom starszym. Latały walizki. Widziałam, że niektórym odpadły kółka - dodała. 

W Opocznie czekał pociąg zastępczy, jednak również nie było w nim elektryczności, przez co pasażerowie nie mogli naładować telefonów. Godzina odjazdu pociągu przez dłuższy czas pozostawała nieznana. 

360 minut opóźnienia i brak procedur PKP

Podróżni do Krakowa dojechali o sześć godzin później, niż przewidywał to rozkład jazdy PKP. Niektórzy pasażerowie spieszyli się na samolot, inni do pracy. Konduktor przekazał, by szukali transportu we własnym zakresie. 

- Człowiek na torach, awaria trakcji - to się może zdarzyć zwłaszcza przy takiej temperaturze. Zapłaciłam mniej, więc liczyłam się z tym, że pociąg nie będzie miał klimatyzacji, ale koordynacja ewakuacji to co innego. Przeraża mnie to, co mogło się zdarzyć przez to, jak opieszale zarządzano tą sytuacją. Nie przysłano nawet karetki, a przecież 700 osób stało w upale bez wody. Wyglądało, jakby PKP nie miało procedur na taką sytuację - dodała Basia. 

Pasażerowie felernego składu mogą liczyć na 50 proc. zwrotu kosztów biletu.

Powiązane
Stragany
Od Zakopanego, aż po Bałtyk. Nowy hit opanowuje wakacyjne stragany. Wszyscy chcą go teraz mieć
ludzie, las
Rewolucja w sanatoriach od 1 lipca. Szykuje się duże ułatwienie dla kuracjuszy, wielu na to czekało