Turystka ukradła artefakty ze starożytnych ruin. Po 15 latach zwróciła je, powód wywołuje ciarki
Kobieta, która zwiedzała ruiny w Pompejach – starożytnym mieście przykrytym popiołem wulkanicznym, przez 15 lat trzymała przy sobie skradzione artefakty. Pewnego dnia postanowiła je niespodziewanie odesłać do biura turystycznego we Włoszech. Jednak bynajmniej nie dlatego, że turystkę ruszyło sumienie. O szczegółach tej historii poinformował portal onet.pl.
Kobieta, której historia zainteresowała brytyjski dziennik The Guardian, 15 lat temu zjawiła się we Włoszech. Turystka z Kanady postanowiła zwiedzić jedno z najsłynniejszych miejsc, jakim są Pompeje. Starożytne miasto po wybuchu Wezuwiusza zniknęło pod wulkanicznym pyłem, a toczący się w nim życie zatrzymało się niemal w jednym momencie. Podczas swojej podróży Kanadyjka dopuściła się przestępstwa, kradnąc kilka artefaktów, które miały służyć jej jako pamiątki.
Kobieta zwróciła artefakty po 15 latach. Twierdzi, że sprowadziły na jej życie serię niefortunnych zdarzeń, zmieniając je w koszmar
Po tej kulturoznawczej podróży przebiegła kobieta wzbogaciła się o fragmenty mozaiki, ceramiki oraz starożytne amfory. Po 15 latach to wszystko wróciło do jednego z biur podróży w regionie Kampania we Włoszech. Pracownicy biura musieli być zszokowani całą sytuacją, ale turystka do przesyłki dołączyła list, w którym postanowiła im wszystko wyjaśnić. To nie wyrzuty sumienia skłoniły ją do oddania artefaktów.
Z treści listu wysłanego przez Kanadyjkę wynika, że kradnąc starożytne przedmioty z ruin miasta, kobieta ściągnęła na siebie serię niefortunnych zdarzeń. Turystka stwierdziła, że po powrocie do domu jej życie zmieniło się w prawdziwy koszmar.
– Zabierzcie je z powrotem, proszę, przynoszą pecha. Byłam młoda i głupia, chciałam posiadać kawałek historii, którego nikt inny nie miał" - podkreśliła. "Ludzie tam umierali w straszny sposób. Nieszczęście dotknęło mnie i moją rodzinę – fragment listu tłumaczy portal onet.pl.
Kobieta miała doświadczyć wielu łamiących serce wydarzeń. Chociaż Kanadyjka ma dopiero 36 lat już dwukrotnie zachorowała na nowotwór piersi. W liście poinformowała także o problemach finansowych, w jakie wpadła jej rodzina. Przerażona turystka przyznała, że nie chce żyć dłużej w nieszczęściu, a jeszcze bardziej obawia się przekazania klątwy na swoje dzieci. Była na tyle zdeterminowana, że obiecała również stawić się osobiście we Włoszech i przeprosić za kradzież.
Po tym, jak kobieta odesłała skradzione przedmioty, artefakty zostały przekazane policji. Nie wiadomo jednak, czy Kanadyjce przedstawiono jakiekolwiek zarzuty. Wiele wskazuje na to, że złodziejkę dotknęła już jakaś kara – przynajmniej ona tak twierdzi. Niestety Włochy od lat zmagają się z turystami, którzy dopuszczają się kradzieży między innymi na Sardynii. W innym z naszych artykułów pisaliśmy również o mężczyźnie, który podczas spaceru po lesie wsadził kij w bagno.
Źródło: Onet.pl