"Karaluchy, PRL i smród" to jeszcze nic. Polacy o swoich najgorszych wakacjach all inclusive
Przyjęło się w Polsce, że wakacje all inclusive to wymarzony urlop dla osób z klasy średniej. W teorii takie wypoczynek jest niemalże idealny. Wszechobecne baseny, liczne bary z opłaconym z góry jedzeniem i piciem oraz klimatyzowane pokoje. Niestety w praktyce często takie miejsca nie mają z rajem nic wspólnego.
Polacy kochają wakacje all inclusive
Trzeba przyznać, że szczególnie nasz naród umiłował sobie ten sposób spędzania urlopów. Podczas gdy stereotypowi Niemcy wybierają się raczej na wycieczki krajoznawcze, Polacy zdecydowanie bardziej wolą leżak, basen i chłodny napój z palemką pod ręką.
Takie wypady stały się szczególnie popularne w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Wzrost cen nad polskim morzem sprawił, że wypad nad Bałtyk nie jest już znacząco tańszy od wyjazdu do Turcji czy Egiptu, dlatego wiele rodzin woli nieco się szarpnąć, by pojechać właśnie tam. Niestety, zdarza się, że niektórzy tego żałują.
Gdzie jest najgorsze all inclusive?
W sieci można znaleźć wiele wywodów wczasowiczów dotyczących ich nieudanych wakacji. Gdy przeanalizujemy destynacje takich wczasów, zorientujemy się, że spore rozczarowaniem wiąże się z wyjazdem do Tunezji. Choć all inclusive tam obowiązuje, poza kilkoma drogimi wyjątkami trudno liczyć na luksusy.
Jedzenie jest przeważnie dosyć ubogie, a czasami nawet nieświeże, bo wielu narzekających wczasowiczów spędzało część urlopu na toalecie. W tunezyjskich hotelach nie ma też co liczyć na wysoki poziom czystości. Kurz, pył i robaki są w zasadzie na porządku dziennym.
To nie ten hotel
Niestety, częstym zabiegiem w hotelach all inclusive jest przyjmowanie rezerwacji, których hotel nie jest w stanie zrealizować. Zdarza się tak, że turyści już na miejscu dowiadują się, że nie zostaną ulokowani w kurorcie, za który zapłacili, a w jego “pobliskim i siostrzanym” obiekcie. Bywa tak, że jego standard odbiega od tego, który został wybrany w ofercie biura podróży.
Z wyznań internautów dowiadujemy się, że najczęściej z taką praktyką spotykają się oni w Turcji. Do takich sytuacji dochodzi także w Egipcie czy wspomnianej wcześniej Tunezji. Przed wyborem resortu warto więc zwrócić uwagę na to, czy jego klienci w przeszłości nie narzekali na takie przeniesienia.