"Grzywna, kara pozbawienia wolności a może zakaz wylotu". Lotnisko Chopina ostrzega
Zagraniczne wakacje w większości przypadków wiążą się z podróżą samolotem. Jednak mimo upływu lat wiele osób nie potrafi się tam właściwie zachować. Jak przypomina Lotnisko Chopina, wystarczy jedno słowo, żeby trafić na czarną listę.
Polskie lotniska notują rekordy popularności. W wielu miejscach już w czerwcu udało się przebić wyniki sprzed pandemii, a szczyt sezonu jest dopiero przed nami. Być może dlatego Lotnisko Chopina postanowiło ostrzec pasażerów.
Lotnisko Chopina ostrzega. Wystarczy jedno głupie słowo
Na polskich lotniskach od kilku miesięcy mamy do czynienia z prawdziwą plagą żartownisiów. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji i w momencie odprawy lub kontroli osobistej postanawia zażartować na temat bomby w walizce.
Reakcja służb w takich sytuacjach jest błyskawiczna. Wytyczana jest strefa bezpieczeństwa, do akcji wkracza sprzęt, a żartowniś jest dokładnie legitymowany. Jak ostrzega Lotnisko Chopina, konsekwencje takiego dowcipu są bardzo poważne.
Żartujesz na lotnisku? Możesz trafić na czarną listę
Po dokładnym sprawdzeniu bagażu turystę żartownisia czekają przykre konsekwencje. W najłagodniejszym przypadku otrzyma on mandat, w wysokości ok. 500 zł. Jednak konsekwencje mogą być znacznie poważniejsze.
"Grzywna, kara pozbawienia wolności a może zakaz wylotu? To tylko kilka przykładów konsekwencji jakie można ponieść za nieśmieszny żart o bombie w walizce" – przypomina stołeczny port.
Efektem głupiego żartu może być również obciążenie kosztami za przeprowadzenie ewakuacji, czy nawet wpisanie na czarną listę przewoźników. Z tego powodu pasażer nie będzie mógł latać z konkretnymi liniami lotniczymi, a wówczas chyba nikomu nie będzie już do śmiechu.
Lotnisko Chopina apeluje do turystów
"Każda informacja o ładunku wybuchowym jest przez nas traktowana poważnie, dlatego zastanów się czy na pewno podczas odprawy biletowo-bagażowej chcesz zażartować sobie, że masz ładunek wybuchowy" – podkreślili przedstawiciele portu. Z podobnymi apelami do turystów często wychodzą strażnicy graniczni.
