"Dość chamstwa i pijaństwa". Turyści mogą skończyć z zakazem wjazdów do kurortów
Władze najpopularniejszych wakacyjnych kurortów w Europie mają dość “chamstwa i pijaństwa” - w szczególności w wykonaniu brytyjskich turystów. Zachowanie imprezowiczów doprowadza mieszkańców “na skraj wytrzymałości”. Ci postanawiają więc surowo zaostrzyć kary w sprawie tzw. “turystyki pijackiej”.
Niewłaściwie zachowującym się turystom będzie grozić m.in. odesłanie do domu pierwszym dostępnym lotem.
Koniec "chamstwa i pijaństwa" w wykonaniu turystów
Przez lata skąpane w słońcu hiszpańskie wyspy, takie jak Ibiza i Majorka, były placami zabaw dla naładowanych energią mieszkańców Europy Zachodniej, szukających miejsca na odpoczynek, zrobienie dużej ilości zdjęć i spontaniczną zabawę.
Na początku 2020 r. uzgodniono dekret w sprawie tzw. “turystyki pijackiej” dla niektórych obszarów, takich jak Magaluf na Majorce i West End w San Antonio na sąsiedniej Ibizie. Teraz prawodawcy na Balearach chcą rozszerzyć strefy na wszystkie wyspy.
Nowe kary dla turystów. Zakaz wjazdu na Ibizę czy Majorkę
Wydaje się, że dobre czasy dla “imprezowiczów” mogą wkrótce dobiec końca, dzięki nowemu prawu zaproponowanemu przez nowy prawicowy rząd regionalny Balearów. Celem władz jest rozprawienie się ze złymi zwyczajami, które stawiają mieszkańców na skraju wytrzymałości.
Dyrektor ds. turystyki na wyspach Jaume Bauza potwierdza, że po wprowadzeniu nowego prawa, urlopowicze, którzy złamią surowe zasady “stworzone w celu rozprawienia się z gośćmi o charakterze antyspołecznym”, mogą zostać odesłani do domu wcześniej. Władze zabronią im również powrotu na wyspy - będzie obowiązywać tzw. “czarna lista”.
Koniec taniego alkoholu na wakacjach? Nie wszystkie przepisy będą zgodne z prawem...
Nowe zasady mają położyć kres przesiadywaniu w pubach, tzw. “happy hours” i ofertom tanich drinków. Wstrzymano także wydawanie nowych licencji na „łodzie imprezowe”.
Nowe prawo jest ciągle przedmiotem dyskusji. Niektóre założenia mogą być bowiem niezgodne z prawem Unii Europejskiej do swobodnego przemieszczania się . Na początku tego miesiąca burmistrz Calvii, Juan Antonio Amengual, przyznał też, że wcześniejsze przepisy zabraniające niektórych rodzajów działalności w części Balearów nie zadziałały zgodnie z oczekiwaniami. „W tej chwili można zauważyć, że po jednej stronie ulicy obowiązują surowe zasady, a po drugiej nie. Chcemy, żeby wszystko było tak samo” – powiedział.
Brytyjczycy dali się już poznać organizatorom turystyki i przewoźnikom tanich linii lotniczych od najgorszej strony. Przykładowo, w sierpniu pięciu pijanych, brytyjskich turystów za swoje nieodpowiednie zachowanie i “skakanie po hotelowych balkonach” otrzymało wysokie kary. Wręczono im rachunki na kwotę ponad 30 000 funtów każdy i wyrzucono z hoteli.