Wyszukaj w serwisie
turystyka Lotniska i linie lotnicze okiem turystów polska europa świat poradnik podróżnika archeologia quizy
Turysci.pl > Polska > Adwokat z Wrocławia uratował dwie kobiety, które topiły się w Bałtyku. Omal sam nie stracił życia
Ania Radke
Ania Radke 07.08.2021 02:00

Adwokat z Wrocławia uratował dwie kobiety, które topiły się w Bałtyku. Omal sam nie stracił życia

Bałtyk (1)
fot. Wikipedia Commons/ Łukasz Krais [Lokas]/ CC BY-SA 4.0/ https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0/, archiwum prywatne

Wrocławski adwokat Jakub Gerus uratował dwie kobiety, które topiły się w Bałtyku. Najpierw pomógł jednej dostać się na brzeg, a następnie wrócił po drugą, samemu omal nie tracąc życia.

Do zdarzenia doszło 29 lipca w Darłówku. Bałtyk był tego dnia wyjątkowo niespokojny, a na strzeżonych plażach wisiały czerwone flagi. Mimo to wiele osób, w tym adwokat Jakub Gerus z rodziną, udało się na kąpielisko niestrzeżone. Tam doszło do dramatycznego zdarzenia.

Bałtyk porwał cztery osoby

Chociaż adwokat zdawał sobie sprawę, że wyjście na niestrzeżoną plażę nie jest rozsądne, dał się przekonać synowi na wspólne skakanie po falach. Jak mówił potem mediów, błogi stan trwał jedynie około 25 minut.

W jednej chwili warunki uległy pogorszeniu, a morze porwało cztery osoby - dwoje dzieci i dwie kobiety. Plażowicze natychmiast utworzyli więc łańcuch życia, żeby wyciągnąć ich z wody.

– Ja też chciałem do niego dołączyć, ale najpierw musiałem upewnić się, że moje dziecko jest bezpieczne. Natychmiast zaprowadziłem go na plażę. Potem dołączyłem do akcji ratunkowej – wspomina adwokat Jakub Gerus cytowany przez Fakt.

W ten sposób udało się wyciągnąć z wody dzieci, które nie odpłynęły jeszcze daleko. Dwie kobiety cały czas znajdowały się jednak w wodzie, a łańcuch ich nie dosięgał. Mecenas usłyszał wtedy z plaży rozpaczliwy krzyk: „kto umie pływać, ratujcie moją żonę”.

Chociaż liczył, że jak ruszy kobietom na pomoc, w ślad za nim popłyną inni, tak się jednak nie stało. Sam dopłynął więc do kobiety, którą udało mu się wyciągnąć na płytszą wodę, skąd przejęli ją inni plażowicze.

Druga kobieta była półprzytomna

W wodzie znajdowała się jednak jeszcze jedna kobieta, którą morze zabrało już prawie do końca falochronów. Gdy nikt inny nie ruszył jej na pomoc, wrocławianin rzucił się do wody po raz drugi.

Jak relacjonował Faktowi, kobieta była półprzytomna, krzyczała, niekontrolowanie poruszała nogami i krztusiła się. Gdy udało mu się do niej dopłynąć, na przemian odpychała mężczyznę i wołała o pomoc.

– Nagle oboje zaczęliśmy się krztusić. Miałem wrażenie, że również byłem osłabiony. Nie mogłem zaczerpnąć tlenu. W pewnym momencie stwierdziłem, że nie dam rady. Zacząłem krzyczeć: „ludzie pomóżcie mi", ale nie zdawałem sobie sprawy, że byłem tak daleko od brzegu, że nikt tego nie słyszał - wspomina adwokat w rozmowie z Faktem.

W pewnym momencie adwokat chciał odpuścić i ratować siebie, jednak zrezygnował z tego pomysłu i chwycił kobietę pod pachę. Nie miał już siły jednak z nią płynąć.

W pewnym momencie zdarzył się jednak cud w postaci jednej fali od strony morza, która wybiła ich do przodu. Dzięki niej udało mu się bezpiecznie dopłynąć do brzegu, gdzie przejęły ją inne osoby.

– Po wszystkim pierwsza z uratowanych kobiet podbiegła do mnie, rzuciła mi się na szyję i podziękowała za udzieloną pomoc. Z drugą kobiet nie miałam okazji rozmawiać, ona była półprzytomna, pomagały jej służby ratunkowe – mówił Faktowi mec. Jakub Gerus.

Spotkała Cię niecodzienna sytuacja na wycieczce? Prowadzisz hotel lub pensjonat i chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami lub historiami? A może chcesz skontaktować się z nami w innej sprawie związanej z turystyką? Zapraszamy do wysyłania wiadomości na adres [email protected]

Artykuły polecane przez redakcję Turysci.pl: 

Źródło: Fakt