30 dzikich zwierząt na pokładzie. Snuły się pod nogami przerażonych pasażerów
Na pokładach samolotów razem z pasażerami nieraz przewożone były zwierzęta, głównie te domowe, czyli psy czy koty. Zwykle nie robiło to na podróżnych większego wrażenia. Co innego, gdy na pokładzie pojawią się egzotyczne gatunki, tak jak miało to miejsce podczas lotu z Tajlandii do Tajwanu.
Dwóch pasażerów przemyciło do samolotu ponad 30 dzikich zwierząt.
Żółwie, wydry i inne dzikie zwierzęta w samolocie
Do nietypowej sytuacji doszło 4 października na pokładzie samolotu linii VietJet lecącego z Tajlandii do Tajwanu. To miała być zwyczajna podróż. Niedługo po starcie pasażerowie zaczęli panikować. Po podłodze bowiem biegały dzikie zwierzęta.
Jak podało CNA, z początku podróżni myśleli, że są to szczury, co wzbudziło w nich duży niepokój. Okazało się, że dwóm znajdujących się w samolocie pasażerom udało się wprowadzić m.in. wydry, 28 żółwi, świstaka.
Błąd pracownika lotniska podczas kontroli bagażu
Władze portu lotniczego Suvarnabhumi w Bangkoku, poinformowały, że zwierzęta udało się wprowadzić na pokład, przez błąd, jaki popełnił pracownik lotniska. “Przeanalizowaliśmy zapis CCTV i ustaliliśmy, że przemytnikami było dwóch obcokrajowców, których bagaż został prześwietlony maszyną z promieniami rentgenowskimi” - czytamy w oświadczeniu.
Osoba, która oglądała wówczas obraz z prześwietlenia, miała pewne podejrzenia co do zawartości bagażu. Zaniepokojony tym, co zobaczył, poprosił, by inny pracownik spojrzał na obraz. Ten jednak tego nie uczynił i po prostu przepuścił pasażerów przez bramkę.
Pracownik lotniska w Bangkoku zawieszony
Mężczyzna, który lekceważąco podszedł do kontroli zawartości bagażu pasażerów i nie dopełnił swoich obowiązków, został natychmiast zawieszony. Obecnie sprawę badają władzą Tajwanu. Jak przyznało CNA, podróżni mogą być oskarżeni o złamanie przepisów o zapobieganiu chorobom zakaźnym zwierząt. Za taki występek grozi kara grzywny w wysokości od 50 tys. do nawet 1 mln dolarów tajwańskich (do ok. 135 tys. złotych).