Zostawili włączoną kamerę w pokoju hotelowym. Zachowanie obsługi przyprawiło ich o mdłości
Bezpieczeństwo w podróży to priorytet, a jego poczucie na pewno zwiększy odpowiednia polisa turystyczna. Nie brzmi specjalnie odkrywczo? Niestety nie wszystkie sytuacje można przewidzieć i nawet wymarzony urlop może po sobie pozostawić przykre wspomnienia, jeśli pod naszą nieobecność obsługa hotelowa zainteresuje się dobytkiem pozostawionym w pokoju. Trzyosobowa rodzina przekonała się, że ekipie sprzątającej nie zawsze można ufać.
To miały być wymarzone wakacje w Grecji. Prawda okazała się inna
Będąc na wakacjach, chcemy odpocząć, nie musząc się przejmować rzeczami pozostawionymi w pokoju hotelowym. Niemniej to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami pod naszą nieobecność, jest zazwyczaj dla nas zagadką. Okazuje się, że nawet wysoki standard i luksusowe udogodnienia oferowane w pięciogwiazdkowych hotelach nie zawsze są gwarancją podstawowej wygody, jaką jest poczucie bezpieczeństwa i prywatność.
Jak donosi Daily Mail, trzyosobowa rodzina z Wielkiej Brytanii wspomina pobyt na greckiej wyspie z rozgoryczeniem . Pochodzący z Willington w hrabstwie Durham Tommy Hudson wraz z żoną Joanne i 2-letnią córeczką Elsie zatrzymali się w nowo otwartym luksusowym kurorcie Elios Hill, który otrzymał pięć gwiazdek za wysoką jakość usług. Wyjazd na Kretę został zakupiony za pośrednictwem biura podróży i w sumie kosztował małżeństwo 4600 funtów, czyli w przeliczeniu prawie 24 tysiące złotych.
Przed wylotem na upragniony urlop 42-letni Brytyjczyk postanowił zapoznać się z opiniami innych gości o obiekcie, aby upewnić się, że liczba gwiazdek odpowiada rzeczywistości. Wówczas jego uwagę przykuł komentarz, którego autor sugerował, że z pokoju hotelowego zniknęły jego prywatne rzeczy. Miał podejrzenie, że kradzieży mógł dokonać jeden z pracowników hotelu. Hudson postanowił zabezpieczyć się na wypadek podobnej sytuacji. Spakował więc do torby przenośną kamerkę, którą zamierzał ustawić w kącie apartamentu.
Zostawili włączoną kamerę w pokoju hotelowym. Obsługa się nie popisała
Hudson, dbając o bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich, zostawił w pokoju hotelowym włączone urządzenie. Brytyjczyk ustawił je tak, aby obejmowało jak największy kawałek wnętrza. Wizyta ekipy sprzątającej przyniosła spore zaskoczenie i oburzenie. Ku przestrodze dla innych podróżnych, podzielił się zebranymi dowodami z brytyjskimi mediami.
Na jednym z nagrań widać mężczyznę sprzątającego wynajmowane pomieszczenie, który wściubia nos w pozostawione przez rodzinę torby, a także przeszukuje półki i szafki z osobistymi przedmiotami należącymi do gości. Kolejny film przedstawia pracownika pijącego z pozostawionej przez turystów butelki napoju Sprite. Po zaspokojeniu pragnienia odłożył ją w poprzednie miejsce, a następnie zabiera ze sobą kartę-klucz do pokoju.
Nie wiemy, czy napluł z powrotem do butelki. Przeraża mnie myśl, że moja córka mogła to wypić, skoro jego ślina mogła być w środku i na brzegu - przyznaje ojciec 2-latki i dodał. - Kamera nie była nawet ukryta, stała po prostu w kącie pokoju.
"Nie traktowali tego zbyt poważnie"
Rodzina nie zamierzała zignorować nieuprzejmości ze strony obsługi hotelowej i zgłosiła zaistniałą sytuację menadżerowi obiektu. W odpowiedzi na skargę Hudsonowie zostali przeproszeni i poinformowani, że wobec personelu zostaną podjęte odpowiednie działania. Pracownik odpowiedzialny za niestosowne zachowanie miał zostać niezwłocznie zwolniony.
W ramach rekompensaty hotel zaoferował rodzinie bezpłatną wycieczkę, transport, wyżywienie oraz napoje, a także możliwość późniejszego wymeldowania w dniu wyjazdu. O sprawie poinformowano również biuro podróży pośredniczące w zakupie wczasów.
Powiedzieli mi, że ponieważ był to nasz ostatni dzień w ośrodku, nie mogą dla nas nic zrobić. Wrócili do nas z ofertą 320 funtów. Wygląda na to, że nie traktowali tego zbyt poważnie - wyznał 42-latek w rozmowie z Daily Mail i zaznaczył, że rozważa złożenie skargi do Association of British Travel Agents (ABTA).
Głos w sprawie zabrał rzecznik biura podróży, który w komunikacie ponownie przeprosił za wszelkie niedogodności i obiecał okazać rodzinie "stosowny gest dobrej woli”.