Zapomnijcie o egzotycznym Bali. Tuż obok znajduje się prawdziwy raj na ziemi
Bali to wymarzony kierunek wielu osób i synonim prawdziwej egzotyki w wydaniu all inclusive. Indonezyjska wyspa w ostatnich latach mierzy się jednak z wieloma problemami. Jeśli naprawdę chcecie odpocząć, to tuż obok czeka prawdziwy raj na ziemi. „Unoszący się na turkusowym morzu, otoczony białym piaskiem i palmami kokosowymi (…) to wizja raju” – tak o archipelagu pisze Lonely Planet
Rajskie wyspy. To kraj marzeń dla wielu turystów
Indonezja to kraj marzeń dla wielu turystów. Nie tylko ze względu na pogodę, kulturę i pyszną kuchnię. Niestety, w ostatnich latach najsłynniejszy region kraju – Bali – stał się dla niektórych nieco “przytłaczający”. Ta niegdyś spokojna wyspa staje się coraz bardziej zatłoczona. Loty są coraz tańsze, a wieść o cudach natury, jakie można tam zobaczyć, sprawia, że coraz więcej turystów za wszelką cenę chce zobaczyć to miejsce.
Tak zwany “overtourism” to spore problemy dla mieszkańców, którzy nie mogą już trzymać się tradycyjnego stylu życia. Nadmierna turystyka to także rajskie plaże pokryte śmieciami. Lokalne służby z trudem radzą sobie z rosnącym tłumem…
Jak się dostać na Gili z Bali?
Coraz większa liczba osób, które marzą egzotycznej ucieczce, nie chce pogłębiać problemów związanych z turystyką. Miłośnicy egzotyki znaleźli więc alternatywę - nieco spokojniejsze miejsce, czyli Wysp Gili.
„Unoszący się na turkusowym morzu, otoczony białym piaskiem i palmami kokosowymi, Gili to wizja raju” – pisze o archipelagu Lonely Planet. Same wyspy znajdują się około dwóch godzin podróży szybką łodzią przez cieśninę Lombok z Bali i składają się z trzech głównych kawałków lądu.
Czytaj więcej: Nowa atrakcja za miliony. Tę zapomnianą miejscowość na Mazurach znów odwiedzą tłumy
Czy warto jechać na Gili?
Gili Trawangan jest największą z nich i ma reputację „wyspy imprezowej”, która od dawna przyciąga młodych turystów poszukujących życia nocnego. Zupełnie inna jest Gili Meno.
To najmniejsza z trzech głównych wysp, po której spacer zajmuje zaledwie godzinę. Miejscema zdecydowanie sielski klimat. Życie nocne jest tu bardzo ograniczone, a hotele są mniejsze. Jest za to więcej ciszy i spokoju, co sprzyja spokojnemu zwiedzaniu.
Wyspę pokochali również nowożeńcy, dla których Meno to „ idealna wyspa na miesiąc miodowy”. Warto zajrzeć do małych lokalnych restauracji w głębi wyspy, ponieważ jedzenie jest pyszne i dużo tańsze niż restauracje w ośrodku.
Jedną z największych atrakcji całej trójki jest fakt, że nie wolno tam wjeżdżać pojazdami silnikowymi. Na uliczkach znajdziecie jedynie wozy konne i rowery. Brak tłoku jest ogromnym plusem i stwarza świetną atmosferę do sielskich spacerów po plantacjach kokosów.
Prawdziwe atrakcje egzotyki ukryte są pod wodą.
Miłośnicy nurkowania mogą zobaczyć wyjątkową atrakcję - posągi Gili Meno, które zostały umieszczone na dnie morskim, tuż obok romantycznej wyspy.
Projekt powstał na zlecenie eko-resortu BASK, a jego autorem jest brytyjski rzeźbiarz Jason deCaires Taylor. Artysta umieścił na dnie morskim 48 posągów naturalnej wielkości, które obecnie są schronieniem dla licznych ryb i zwierząt morskich. Każdy posąg został wykonany z odlewów prawdziwych ludzi.
Zobacz też: Pasażerowie osłupieli. Lotnisko w Radomiu podsumowuje swój pierwszy rok