"Wyzywają nas od złodziei". Pracownicy w nadmorskich kurortach mają dość zachowania turystów
W tym roku nad Bałtykiem, zamiast wakacyjnego luzu, czuć duże napięcie. Według obsługi popularnych, polskich kurortów docinki, obrażanie, a nawet agresja klientów to już codzienność. Według nich, wysokie ceny i galopująca inflacja sprawiły, że urlopowiczom często puszczają nerwy.
"Pracuję tu od czterech lat, ale tak źle jeszcze nie było" - powiedziała Interii pani Magda ekspedientka z Międzyzdrojów. Najbardziej pokrzywdzeni czują się pracownicy sezonowi w turystycznych miejscowościach. "Traktują nas jak bydło" - przyznają.
Turyści "są rozwydrzeni i roszczeniowi"
Według pracowników branży hotelarskiej i gastronomicznej, w tym roku Polacy są wyjątkowo spięci i wyżywają się na obsłudze. Obrażają sprzedawców i innych klientów. Awanturują się i są roszczeniowi. Pytani o przyczynę, pracownicy lokali w Międzyzdrojach czy Juracie, twierdzą, że to wina wysokich cen i inflacji. Turyści przyjeżdżają na wakacje z własnymi oczekiwaniami. Swoją frustracje i niezadowolenie wylewają na obsługę na miejscu.
"Traktują nas jak bydło. Wyzywają od złodziei, komentują ceny, uważają, że z nich zdzieramy, a tak naprawdę mamy ceny jak w dyskontach. Niektórzy w ogóle nie przychodzą na zakupy, tylko chcą sobie pokrzyczeć, złoszczą się, że piwo jest droższe o złotówkę, niż w Biedronce. Obrażają obsługę, innych klientów. Kiedyś ludzie byli bardziej empatyczni, potrafili się postawić na miejscu drugiej osoby. Teraz są rozwydrzeni, roszczeniowi - powiedziała Interii pani Magda ekspedientka z Międzyzdrojów.
Polacy na wakacjach, jak " jak pan na włościach"
Klienci rezygnują z jadania w restauracjach i decydują się robić większe zakupy w lokalnych sklepach. Ekspedientka w rozmowie podpowiada, że w tym roku hitem są dania gotowe: zupki chińskie, potrawy w słoikach i zupy w woreczkach.
Niektóre hotele świecą pustkami. Polacy w tym roku wolą tańsze pensjonaty z dostępem do kuchni, co potwierdzają również dane z portali rezerwacyjnych. Jeśli już decydują się na zakwaterowanie w hotelach tam również nie patrzą na obsługę przychylnym okiem"Jak ktoś coś strąci albo rozbije, po prostu to ignoruje i czeka, aż obsługa za niego posprząta, zachowuje się jak pan na włościach - twierdzi w wywiadzie dla Interii pan Kamil, pracownik z Juraty.
Plaga drobnych kradzieży w wakacyjnych kurortach. Pracownicy zaciskają zęby
Obsługa skarży się również na nagminne w tym roku kradzieże. "Wygląda tak, że ludzie wchodzą i kombinują: ukradną, co się uda. Tydzień temu przyłapaliśmy faceta, jak próbował właśnie takie pulpety w słoiku wynieść" mówi pani Magda. Ludzie wykorzystują duży ruch w sklepie i łapią wszystko, co jest na widoku. "Biorą całe zgrzewki piwa, słodycze, chipsy"- dodaje.
Pracownicy i kierownicy znoszą zaczepki, bo klientów jest w tym sezonie zdecydowanie mniej. Na początku lipca obłożenie hoteli w niektórych miejscach w Polsce wynosiło tylko 30–40 proc. Branża hotelarska i gastronomiczna liczy jednak, że sezon jeszcze się rozkręci.