Klamka zapadła, trzeba będzie opróżnić kieszenie. Władze włoskiego miasta wprowadzą dodatkową opłatę dla przyjezdnych
Włochy były na liście osób, które odbywały Grand Tour już w XVII i XVIII wieku. W tym okresie każdy, kto chciał się liczyć w towarzystwie, musiał zwiedzać najważniejsze miasta ówczesnego świata, takie jak Paryż, Wenecja, Florencja czy Rzym. Od tamtej pory zainteresowanie popularnymi atrakcjami cały czas rosło.
Włochy mają problem z liczbą turystów
Wenecja, jako miasto, które trzeba zobaczyć, wiele zyskała na przyjazdach turystów, którzy zostawiali mnóstwo pieniędzy w hotelach czy restauracjach. Przez lata dobrobytu nikt nie myślał o możliwych kłopotach wynikających ze zbyt dużej liczby przyjezdnych.
Zaczęło się to zmieniać, gdy mieszkańcy utracili możliwość swobodnego życia we własnym mieście. Turyści przelewający się wąskimi uliczkami i zapełniający kanały, stali się nie do zniesienia. Również infrastruktura dopasowała się właśnie do nich, a nie do stałych osadników.
Pojęcie overtourismu jest dobrze znane w największych miastach Europy. Możemy o nim mówić, gdy turystów jest za dużo, a ich zachowania są zbyt uciążliwe dla mieszkańców, którzy zaczynają uciekać w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia. Lokalne władze postanowiły z tym walczyć, wprowadzając dodatkowe opłaty dla przyjezdnych czy nakładając limity na statki wycieczkowe.
W centrum łatwiej kupić pamiątki niż chleb
Wenecjanie narzekają nie tylko na tłok, który utrudnia poruszanie się, ale też zmiany w ich otoczeniu, które uniemożliwiają normalne życie. W historycznym centrum, gdzie gromadzą się przyjezdni, łatwiej jest kupić karnawałową maskę, niż chleb. To jeden z powodów, dla którego ludzie wyszli na ulice, by zwrócić uwagę władz miasta.
W przypadku miast leżących nad brzegiem morza, najwięcej problemów sprawiają turyści podróżujący na statkach wycieczkowych. Gdy wysiadają na brzeg, mają tylko kilka godzin, by zobaczyć wszystkie najciekawsze miejsca. Kilkaset osób stara się dotrzeć niemal wszędzie, zrobić mnóstwo zdjęć i kupić pamiątki. Taki grupy zostawiają mało pieniędzy, za to robią duże zamieszanie.
By ograniczyć liczbę turystów, którzy nie korzystają z bazy noclegowej na terenie miasta i przebywają w nim tylko 1 dzień, wprowadza się limity statków wycieczkowych. W ten sposób do portu morze wpłynąć tylko określona liczba wycieczkowców, na których może być określona liczba turystów. Niestety takie działania nie wystarczają, by pomóc mieszkańcom.
Wprowadzono bilety wstępu do miasta
Wenecja ogłosiła, że będzie pobierać dodatkowe opłaty za wstęp do miasta. Turyści przybywający do niego na 1 dzień, od których nie jest pobierana opłata pobytowa w hotelach, będą musieli kupić bilet. Ma on kosztować kilka euro, a wysokość będzie uzależniona od pory roku.
Na początku pojawiły się problemy techniczne, więc przesuwano moment wprowadzenia biletów wstępu do miasta. W końcu podjęto decyzję, że opłata będzie pobierana od 2020 r., lecz pojawiła się pandemia, która wystraszyła turystów. Wtedy zadecydowano o kolejnym przesunięciu terminu, który wyznaczono na 1 kwietnia 2021 r.
W związku z mniejszym zyskiem w tym roku, rada miasta postanowiła przełożyć moment wprowadzenia opłaty dla przyjezdnych na kolejny rok. Teraz oficjalnie ogłoszono, że za wstęp do miasta będziemy musieli płacić od 2022 r. Do tego czasu nie musimy się martwić dodatkowymi opłatami.
Źródło: Polsat