Usterki samolotów KLM z Polski zamieniły podróż Emila w koszmar. “Ludzie się wściekli”
Nie zawsze podróż idzie zgodnie z planem. Dość boleśnie przekonał się o tym nasz czytelnik Emil, który opowiedział historię swojego lotu do Bilbao z Poznania. Mężczyzna początkowo miał wylecieć w poniedziałek 11 marca ok. godz. 6 rano na pokładzie Lufthansy w stronę Kraju Basków. Z powodu problemów technicznych musiał zmienić lot na KLM. Następnie ze względu na awarię jednego, a później drugiego samolotu holenderskich linii lotniczych, na miejsce docelowe doleciał po ponad 32 godzinach.
Chciał polecieć Lufthansą do Bilbao
11 marca w poniedziałek chwilę po szóstej rano nasz czytelnik miał mieć lot łączony z Poznania do Bilbao. “Odprawiłem się dzień wcześniej, jednak nie pobrały mi się karty pokładowe, więc ściągnąłem aplikację Lufthansy i stwierdziłem, że pokażę kartę w telefonie” - wspomina.
“Przy bramce okazało się, że nie mogę otworzyć boarding passa, mimo, że byłem już odprawiony. Polecono mi skontaktowanie się z pracownikami Lufthansy. Polskie biuro obsługi klienta urzęduje dopiero od godz. 8 rano, więc zadzwoniłem do Niemiec. Mój rozmówca zaoferował mi zmianę rezerwacji na późniejszy lot ok. godz. z dopłatą aż dwa tys. zł. Podziękowałem i powiedziałem, że to nie moja wina, że ich aplikacja nie działa i nie wyświetla mi karty pokładowej, skoro odprawiłem się dzień wcześniej i widzą to w systemie. Zadzwoniłem później na polską infolinię Lufthansy. Czekałem ok. 40 minut na połączenie. Pani zasugerowała mi, że przyszedłem na lotnisko o czasie, ale specjalnie nie wszedłem do tego samolotu, żeby otrzymać zwrot pieniędzy. To jakiś absurd!” - dodaje.
W związku z niewykorzystanym lotem Emil może zgłosić się do Lufthansy po zwrot podatków lotniskowych i złożyć skargę. “Trochę się zdenerwowałem i już chciałem anulować podróż, ale się okazało, że tego dnia było jeszcze ostatnie miejsce holenderskimi liniami KLM na lot ok. godz. 14. Ta opcja zakładała, że byłbym później w Bilbao i kosztowała mnie 1300 zł.
Usterka samolotu KLM z Poznania
“Już byłem szczęśliwy, że wszystko skończy się dobrze. Co prawda miałem problem z Lufthansą, ale ostatecznie myślałem, że dolecę do Bilbao w poniedziałek” - dodaje nasz rozmówca.
“Razem z innymi pasażerami wsiedliśmy na pokład. W samolocie czekaliśmy ok. 30 minut, po czym wyprosili nas z pokładu i powiedzieli, że mają problemy techniczne. Chyba coś ze skrzydłem albo kadłubem. Zapewnili nas, że usterka została naprawiona, jednak osoba, która może faktycznie stwierdzić, że samolot jest sprawny, przebywała wówczas w Holandii, a następny lot, którym mogła przylecieć do Poznania był o godz. 23! Nasz lot został odwołany i razem z pasażerami z całego samolotu zostaliśmy skierowani do biura obsługi, aby zrobić przebookowanie na inne połączenie” - opisuje Emil.
Jak się okazuje, większość osób otrzymała loty, które kompletnie im nie pasowały, np. dwa dni później lub dnia kolejnego o godz. 18. “Nie dostaliśmy żadnych voucherów czy kuponów na hotel w Poznaniu czy do restauracji. Nikt się nami nie zaopiekował. Dużo osób było przyjezdnych. Musieliśmy sami sobie za wszystko zapłacić, a dopiero później wysłać linii lotniczej rachunek. Ciekawe, kiedy i czy w ogóle otrzymamy za to zwrot” - dodaje.
Linia obsługi klienta KLM była obciążona, stąd też trudno było pasażerom się skontaktować z firmą i zmienić lot.
“Początkowo dostałem lot, który niszczył sens tej podróży. Znalazłem jednak taki, który nawet by mi odpowiadał, ale był z Wrocławia. Pojechałem z lotniska na dworzec w Poznaniu, a stamtąd pociągiem do Wrocławia. Wziąłem hotel przy lotnisku, bo poranny lot był zaplanowany na wtorek godz. 6 rano. Na miejscu spotkałem wielu pasażerów z poniedziałkowego felernego lotu KLM z Poznania, którzy tak jak ja zmienili rezerwację na wylot z Wrocławia.
Rozmawialiśmy i próbowaliśmy rozładować atmosferę. Powiedzieliśmy sobie, że teraz to już na pewno polecimy…” - wspomina.
Problem z komputerem pokładowym w samolocie KLM z Wrocławia
“10 minut po czasie wylotu we wtorek po godz. 6 rano zostaliśmy poinformowani, że jest problem z komputerem pokładowym i niestety nie wylecimy, dopóki osoba, która się na tym zna, nie sprawdzi wszystkiego na miejscu. Ta osoba mogła wylecieć z Amsterdamu dopiero po godz. 14. Ludzie się bardzo wściekli. Udało mi się w nerwach zmienić połączenie na Wrocław - Warszawa - Madryt - Bilbao. Gdy już to zrobiłem zarówno ja, jak i wielu innych pasażerów, okazało się, że wystarczył reset systemu i wszystko wróciło do normy. Wszyscy, których wygonili poza halę odlotów byli ponownie wzywani i musieli przejść przez kontrolę bezpieczeństwa” - dodaje.
Czytaj więcej: Tuż po TzG doszło do tragedii. Hakiel nieźle ucierpiał. Trafił na stół
“Nie mogłem wsiąść już na pokład tego samolotu, gdyż miałem już loty na inne połączenie przez Warszawę i Madryt… Miałem dolecieć początkowo do Bilbao w poniedziałek ok. godz. 12 na pokładzie Lufthansy, a ostatecznie dotarłem do miejsca docelowego we wtorek o godz. 20, czyli 32 godziny później z KLM! Nie wiem, co dalej z refundacją poprzedniego lotu Lufthansy” - dodaje nasz rozmówca.